Co czytać dzieciom?

Biblioteczka z książkami

– Piękne oryginalne ilustracje, intrygujące pokazanie tematu, nawet banalnego – to moje zaplecze. Jeśli w tym wszystkim jest jeszcze magia, to jestem zachwycona. Nic – tylko otaczać dzieci książkami – mówi Anna Jankowska, prowadząca największĄ w Polsce grupę na temat książek dla dzieci na Facebook.

Marta Chowaniec: Cieszę się, że mogę z tobą porozmawiać, ponieważ już od sześciu prawie lat inspiruję się twoimi recenzjami książek dla dzieci, w grupie facebookowej, którą prowadzisz – Aktywne Czytanie. Poleciła mi ciebie moja dobra znajoma Maja Malicka, która kiedy urodziłam Adasia, powiedziała, że gdy będę kupowała książki dla dzieci, to mam wybierać tylko te, które polecasz.


Ania Jankowska: Pozdrowienia serdeczne dla koleżanki.


Dziękuję. Przekażę.

Czym tak bardzo zaskarbiasz sobie uznanie mam? Podkreślę, że prowadzisz największą w Polsce grupę na temat książek dla dzieci na Facebooku.


Daję to, czego sama szukam. Opowiadam o książkach z punktu widzenia pedagoga i staram się, by brzmiało to życiowo, bez zadęcia i naturalne. Bardzo mi też zależy, aby na grupie Aktywne Czytanie dużo się działo. Oddaję często głos rodzicom, by opowiedzieli o swoich przeżyciach i przemyśleniach. Wiem, że inna mama może mieć odmienny gust niż ja, więc jest tu przestrzeń na rozmowę.


Jak kształtował się twój gust książkowy?


Zaczęło się oczywiście w dzieciństwie.


Wywodzę się ze świata baśni. Mój gust kształtował się również na uwielbianych przeze mnie komiksach. Ubóstwiam komiksowe spojrzenie na rzeczywistość, z dystansem, poczuciem humoru, które jest czasem nie do końca grzeczne czy politycznie poprawne. Oczywiście książki dla dzieci powinny być ubrane w ramy, bo dzieci nie mają filtra tłumaczącego: „To jest sarkazm, tutaj możemy mrugnąć okiem”. Piękne oryginalne ilustracje, intrygujące pokazanie tematu, nawet banalnego – to moje zaplecze. Jeśli w tym wszystkim jest jeszcze magia, to jestem zachwycona.


Duży wpływ na mój gust mieli moi rodzice, którzy uwielbiali książki. W mojej rodzinie krąży legenda – nie, to nie legenda, to prawda: moi rodzice, na początku małżeństwa biedni jak myszy kościelne, mieli dwójkę małych dzieci, a mimo to całą jedną wypłatę mój tato wydał na książki. Przypominam, że to były czasu PRL-u jeszcze, więc to nie było myślenie: „Dzisiaj sobie nie kupię, ale jutro czy za miesiąc, to i owszem”. Jeśli coś było w sklepie, trzeba było brać. Zawsze w domu mieliśmy biblioteczkę. Pamiętam ją do dzisiaj, była dosyć duża i dlatego w swoim domu też zawsze starałam się mieć biblioteczkę.

Zobacz także


Co się znajdowało na tych półkach z dzieciństwa?


Np. „Śpiewająca lipka: bajki Słowian Zachodnich”. Z klasyków lubiłam „Kubusia Puchatka”, ale nie znosiłam „Pinokia” ani „Muminków”. Uwielbiałam „Koziołka Matołka”, bo Makuszyński i komiks, bracia Grimm to były moje klimaty. Dzisiaj mam świadomość, że np. baśnie braci Grimm nie były tworzone dla dzieci tak, jak dzisiaj tworzy się takie książki. One były pisane po to, aby dzieci wystraszyć, aby ci prawdziwi Jaś i Małgosia nie szli sami do lasu, bo to było niebezpieczne. W moim dzieciństwie nikt się nie zastanawiał, czy te bajki nie mają złego wpływu na psychikę dzieci, czy dzieci nie są na zbyt wrażliwe. Może gdyby tak było, powiedziałabym o tym moim rodzicom.


Nagrywasz rolki oraz filmiki z recenzjami książek, zawsze na tle biblioteczki.


Akurat jak rozmawiamy, to jej nie ma, bo jesteśmy w trakcie przeprowadzki.


Właśnie byłam zaskoczona, że nie ma tej biblioteczki z książkami. Tak się przyzwyczaiłam, że ty zawsze jesteś na kadrze z biblioteczką.


W nowym miejscu czeka już na mnie nowy regał, niejeden zresztą. Otoczenie książkami od dzieciństwa sprawiło, że to dla mnie naturalne środowisko. Nikt mnie nie zmuszał do czytania książek, nie czułam presji ze strony rodziców, że mam je czytać. W moim dzieciństwie nie było dużego wyboru książek, jaki mamy dzisiaj na rynku. Jest w czym wybierać. Nic – tylko otaczać dzieci książkami. Biblioteki też są świetnie wyposażone i zachęcam do chodzenia do nich.


Co masz nowego w swojej biblioteczce?


Bardzo cieszę się z „Królowej Śniegu” w wersji pop-up po angielsku. Taki rodzaj książek jest bardzo popularny w Wielkiej Brytanii. Mam swoją prywatną biblioteczkę książek typu pop-up. Wyglądają pięknie jako przedmioty. Bardzo lubię właśnie książki jako przedmioty, piękne, estetyczne rzeczy. Oczywiście muszą trafić w mój gust. Uwielbiam też książki z barwionymi brzegami, np. „Baśniobór” wydawnictwa Wilga. Jeśli wszystkie tomy ustawi się obok siebie, to malunki na brzegach tworzą osobne historie. Można się bawić, cieszyć książką, nawet jej nie czytając. Książki są ozdobą domu.

Anna Jankowska, Reksio

Biblioteczka z książkami
Anna Jankowska, podcast Nie Tylko Dla Mam


Polecasz różne książki, od nowości po klasykę, np. „Martynkę”, której nie lubię, bo dla mnie jest taka moralizująca. Ale moja czterolatka ją uwielbia.


Ty i twoje dziecko nie musicie mieć takiego samego gustu literackiego.


Ostatnio jeden z rodziców żalił mi się, że jego dziecko nie lubi „Reksia”, a on go w dzieciństwie tak kochał. Jeśli nie lubimy jakiejś książki, to ją odkładamy i sięgamy po coś innego. Akurat dzisiaj mamy takie czasy, że książki po prostu wysypują się z półek księgarń i bibliotek.


Kiedy pytam Gosi, co czytamy, to ona przynosi „Martynkę”. I zastanawiam się, czy myśli nad tym, dlaczego ja mam taką minę na widok tej jej „Martynki”…

A to może być sprawa do przegadania pomiędzy tobą a córką. Może sięga po nią, bo do niej „Martynka” przemawia. Szczerze mówiąc, to wcale się nie dziwię twojej córce. Książki z serii „Martynka” mają piękne ilustracje. Przede wszystkim Martynka to mała dziewczynka i jeśli masz kilkuletnią córkę, to ta postać trafia do niej, twoja córeczka może się z nią utożsami
, to dla niej koleżanka z książki. Dogadacie się na pewno, jeśli poprosisz swoją córkę, żeby powiedziała ci, dlaczego tak lubi „Martynkę”. Wystarczy po prostu zapytać, nie trzeba się czaić (śmiech).


Jako czytająca mama nie lubię przerywać w trakcie czytania.


To rozumiem – rodzić wolałby przeczytać wszystko, mieć z głowy zamkniętą przeczytaną historię. Na swoim blogu opublikowałam artykuł, że dzieci potrzebują aktywnego czytania – już tłumaczę, o co mi chodzi.


Czasem rodzice opowiadają: „Moje dziecko niby siedzi, ale przerzuca kartki książki co dwie strony; albo chce, żebyśmy czytali od środka”. Zawsze powtarzam: „Tak, książka jest dla dziecka. Jeśli chce czytać w ten sposób, warto to robić”. Jeśli dziecko nie lubi makaronu, to czy dajemy mu makaron? Pytamy: „Chcesz na talerz to czy tamto?”. Tak samo jest z książkami – uwielbiam to porównanie książek do jedzenia. Jeśli nie lubią czytać książek i jednocześnie siedzieć przez 15 minut, tylko biegać wokół, jest to zupełnie naturalne. Potrzeba ruchu dla dziecka to jego potrzeba podstawowa. Wymaganie od malucha, żeby siedział spokojnie, bo ja teraz czytam książkę, jest bardzo nierealnym wymaganiem. Od razu uspokajam, że jeśli myślimy, że dziecko, które biega i przerzuca klocki, nie jest skupione na słuchaniu bajki, to się mylimy, bo bardzo często skupione jest. W takiej sytuacji trzeba dopytać: „Chcesz, żebym ci czytała?”. Aktywne czytanie trzeba odczarowywać. Pełne skupienie zakłada często ruch i warto to wziąć pod uwagę w przypadku dzieci. Chodzi o to, żeby czytanie sprawiało radość, by było to doświadczenie radosne.


Ostatnio czytamy z moją czteroletnią Gosią książkę o królewnie Oonie, której bohaterkami są syrenki. Tę książeczkę czytam parę razy, bo Gosia raz jest Arielką, raz Ooną, a raz inną syrenką.


Mogę ci tylko pogratulować. Masz córkę z przepięknie rozwiniętą wyobraźnią. To naprawdę piękne – siedź i czytaj.


Znam na pamięć.


To recytuj (śmiech). Ze swojego dzieciństwa pamiętam historie, które znałam na pamięć, np. o piesku Łatku.


Marta Chowaniec: Jesteśmy na etapie koloru różowego oraz księżniczek Disneya, które zawsze mają sukienkę, długie włosy i księcia, który je ratuje.


To piękny czas, bardzo rozwojowy oraz krótki, który – jako mama – mam już za sobą.
Na rynku mamy dostępnych mnóstwo książek, które dają inną perspektywę. Możesz pokazać te, które są przeciwieństwami disneyowskich stereotypów – księżniczki zadziorne, niepotrzebujące ratunku księcia na białym koniu. Jeśli wybierasz tylko jeden tor, to jest mniej rozwojowe niż pokazanie drugiej perspektywy i sprawdzenie, czy twoja córka polubi też te inne księżniczki, bo może nie miała z nimi styczności. Wracam do kształtowania gustu. Im więcej możliwości bez żadnej presji pokażesz swojemu dziecku, tym więcej będzie miało ono przestrzeni, żeby zdecydować albo się w ogóle zastanowić: „A to księżniczka też tak może sama zadziałać?”.


Jakie książki dla dorosłych lubisz?


Uwielbiam science fiction i fantasy, np. baśniowego „Wiedźmina”. W ogóle nie wyrosłam z baśni (śmiech). Być może czytam takie książki, aby odreagować słodkie i ładne bajki dla dzieci. Zajmuję się książkami dla dzieci od 0 do 6 lat. Im więcej apokalipsy w książkach dla dorosłych, tym lepiej – takie moje antidotum.

Co czytać dzieciom?
Anna Jankowska
Biblioteczka z książkami
Anna Jankowska, podcast Nie Tylko Dla Mam

Anna Jankowska jest pedagożką, trenerką szkoleń, autorką książek i mamą. Na co dzień łączy pasję do literatury dziecięcej z wychowaniem wspierającym, dzieląc się pomysłami i przemyśleniami na blogu AktywneCzytanie.pl oraz blogu https://nietylkodlamam.pl/. Prowadzi podcast Nie tylko dla mam.

Wierzy, że odpowiednio dobrane książki mogą pomóc dzieciom lepiej zrozumieć siebie i otaczający świat.

Chcesz opowiedzieć własną historię?

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *