pozytywna dyscyplina, dzieci, wychowanie, Katarzyna Kamionka
|

Co to jest pozytywna dyscyplina?

Czy lepiej być rodzicem pobłażliwym czy wymagającym, konsekwentnym i surowym? Rozmawiam o tym z Katarzyną Kamionką, mamą dwójki dzieci, edukatorką metody Pozytywna Dyscyplina.

Marta Chowaniec: Powiedz proszę, jak zaczęła się Twoja historia z metodą Pozytywna Dyscyplina?

Katarzyna Kamionka: Bardzo chętnie.

Wszystko zaczęło się jak zaszłam w ciążę i zaczęłam zastanawiać się nad tym, jaką mamą chciałabym być. Bardzo zależało mi na tym, żeby moje dzieci od najmłodszych lat mogły same podejmować decyzje, adekwatnie do wieku – oczywiście, aby były samodzielne, asertywne, potrafiły swobodnie wyrażać emocje, nazywać je i okazywać. I jednocześnie miałam w sobie pełno obaw, czy oby na pewno przez takie wychowanie nie wejdą mi na głowę.

W dzisiejszym świecie, kiedy zalewani jesteśmy różnymi informacjami, bardzo często sprzecznymi, niestety bywa, że trudno jest nam się odnaleźć w rodzicielstwie. Mamy pewne wzorce przekazywane z pokolenia na pokolenie, bardzo często nie chcemy ich powielać i jednocześnie, gdy przychodzi zmęczenie, zdenerwowanie, stres, bywa, że krzyczymy, mówimy, zdania, których obiecaliśmy sobie nie wypowiadać do dzieci… Wpadamy w błędne koło, z którego często bardzo trudno nam się wyrwać. Sama masz dwóję dzieci, więc wiesz, o czym mówię.

Tak, to prawda. To jak jest w tym rodzicielstwie, lepiej być rodzicem pobłażliwym czy wymagającym, konsekwentnym i surowym?

Zarówno postawa bliskościowa, akceptująca, wspierająca, jak i bycie rodzicem stanowczym ma swoje plusy. Rodzic pobłażliwy buduje relacje z dzieckiem, jest przez nie lubiany, dziecko chętnie mu opowiada, co się dzieje, odczuwa spokój i komfort, ale…. Jeśli rodzic jest nadmiernie pobłażliwy, może to prowadzić do chaosu, braku zasad i tym samym braku poczucia bezpieczeństwa przez dziecko. A to już generuje poważne konsekwencje. Dlatego Pozytywna Dyscyplina promuje bycie rodzicem uprzejmym i stanowczym w tym samym czasie. Zaprasza do tego, żeby towarzyszyć dziecku, być przy nim, wspierać, starać się zrozumieć małego człowieka i jednocześnie zachęca do wyznaczania granic i określania zasad, bo to one dają dziecku poczucie bezpieczeństwa. Jesteś mamą, może masz jakiś temat do zgłębienia, konkretną sytuację, o której mogłybyśmy porozmawiać? Bo najbardziej lubię omawiać na przykładach z życia wziętych, teorii mamy pod dostatkiem, a potem przychodzi codzienność i często bezradność…

Pozytywna Dyscyplina promuje bycie rodzicem uprzejmym i stanowczym w tym samym czasie. Zaprasza do tego, żeby towarzyszyć dziecku, być przy nim, wspierać, starać się zrozumieć małego człowieka i jednocześnie zachęca do wyznaczania granic i określania zasad, bo to one dają dziecku poczucie bezpieczeństwa.

Katarzyna Kamionka/martachowaniec.com

Nie chcę obgadywać swoich dzieci, bo pewnie jak się nauczą czytać, to przeczytają tę rozmowę (śmiech) ale…: „Drogi Adasiu, wodą to bawimy się w kuchni i w łazience.” Tymczasem mój ukochany czterolatek wodę roznosi dosłownie wszędzie, a szczególnie do pokoju z drewnianą podłogą, co po prostu powoduje jej niszczenie. W jaki sposób mam zareagować?

Jako mama czterolatka jesteś w stanie zdecydować, gdzie i czym bawi się Twój syn, czyli gdzie Adaś bawi się wodą. I tutaj mówienie: „ja jestem Twoją mamą i zabraniam Ci bawić się wodą w pokoju, ja decyduję”, raczej nie jest zalecane. Proponuję natomiast komunikat w stylu: „widzę, że chciałbyś pobawić się wodą, chciałabym, żebyś bawił się nią w kuchni lub w łazience”. Ważne jest, z jaką intencją zwracasz się do dziecka. Nie na zasadzie: zabraniam, bo nie chcę, żebyś się tym bawił, a jak nie posłuchasz, masz zakaz zabawy wodą do 18. roku życia. Bardziej skuteczne będzie okazanie zrozumienia. Możesz dziecku pozwolić zadecydować, czy chce się bawić wodą w kuchni czy w łazience. Mówiąc to ciepłym i serdecznym tonem. A gdy woda ląduje w pokoju, wynosisz ją i powtarzasz: „Adaś, wodą bawisz się w kuchni lub w łazience” i to nie podlega dyskusji. To, co jest bardzo ważne, to obserwowanie siebie, czy przypadkiem nie mówisz tego z pozycji siły, na zasadzie: jak mnie nie posłuchasz i jeszcze raz wylejesz wodę w pokoju na podłogę, już nigdy nie będziesz mógł się nią bawić.

Nie chodzi o to, aby ukarać dziecko, ale zwrócić jego uwagę na zasady i ustalenia oraz konsekwentnie się ich trzymać. I to faktycznie często będzie wymagało czasu, cierpliwości i wielokrotnych powtórzeń tego zdania, na zasadzie zdartej płyty. Tu przychodzi nam z pomocą Pozytywna Dyscyplina i proponuje różne narzędzia w zależności od charakteru, temperamentu i wieku dziecka. Można na przykład spisać zasady lub przedstawić je za pomocą obrazków na kartce i powiesić je w widocznym dla dziecka miejscu. Niezależne, czy dotyczy to zabawy wodą, odnoszenia naczyń po skończonym posiłku czy odkładania wieczorem ubrań do kosza z brudną bielizną.

Czyli wracając do mojego komunikatu odnośnie wody: „bo Ci w ogóle zabiorę wodę, bo mokre chusteczki są wszędzie, a drewnianej klepki zaraz nie będzie…” Jak to powiedzieć inaczej wg metody Pozytywna Dyscyplina?

Proponuję nazwać uczucia dziecka, mówiąc na przykład: „widzę, że uwielbiasz bawić się wodą i chciałabym Ci to zapewnić, możesz się nie bawić wieczorem w brodziku, misce itp.”, mogłoby to przynieść dużo lepszy skutek. Natomiast jeśli mówisz to z pozycji siły: „ja jestem mamą, ja tu decyduję, ja tu rządzę”, wówczas jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że ze strony dziecka będzie opór, niechęć, bunt. Trzeba zejść z piedestału – ja jestem mamą, ja wiem lepiej – i wejść na poziom: widzę, że masz taką potrzebę, widzę, że jest ci trudno i jednocześnie nie zgadzam się na zabawę wodą na panelach. Wybierz zabawki i zdecyduj czy wolisz się bawić wodą w kuchni czy w łazience?

Dla większości przedszkolaków mąka i woda to najlepsze akcesoria. A dotykanie, przelewanie, eksperymentowanie rozwija je. Warto zapewnić dziecku takie zabawy w warunkach akceptowanych dla ciebie jako mamy.

co to jest pozytywna dyscyplina, pozytywna dyscyplina, dzieci, wychowanie, Katarzyna Kamionka
Katarzyna Kamionka

Na warsztatach Pozytywnej Dyscypliny, w których brałam udział, dzięki przedszkolu, do którego chodzi mój syn (chwała Pani Dyrektor za ich organizację), otrzymaliśmy kartki od prowadzącej z zapisem czterech błędnych celów wychowawczych: uwaga, władza, zemsta/brak wiary. Tutaj mówimy o władzy.

Każdy rodzic może mieć inne wyzwanie. W metodzie Pozytywna Dyscyplina nie chodzi o ocenianie czy szukanie winnych. Staramy się zrozumieć zachowanie dziecka, bo pod nim kryją się potrzeby. A jeśli wchodzimy z nim w walkę o władzę, trudno będzie wówczas znaleźć rozwiązanie wygrany-wygrany. Wracając do naszego przykładu, jeśli ty jako mama zabierasz dziecku wodę bez słowa współczucia i zrozumienia, możesz usłyszeć, że nie, że dziecko nie przestane się bawić, a jeśli nie odpuścisz możesz nawet usłyszeć, że jesteś najgorszą mamą na świecie. I teraz jeśli znasz Pozytywną Dyscyplinę, wiesz, że zdania dziecka w stylu: ‘nie kocham Cię, nie lubię Cię, nie zaproszę Cię na moje urodziny”, to jego nieświadoma zemsta za to, że zostało pozbawiane wody. Na warsztatach też omawiamy, jakich komunikatów warto użyć, co powiedzieć, jak się zachować, aby nie wchodzić z dzieckiem w błędne koło zemsty czy władzy, ale poszukać innych rozwiązań. To jest klucz do zrozumienia wielu dziecięcych reakcji i zachowań.

W ogóle nie będzie się bawił wodą!

Mówiąc te słowa, warto zastanowić się nad intencją. Czy chcesz w ten sposób ukarać dziecko i sprawić, żeby poczuło się źle? To jest twoim celem? Nie. Twoim celem jest to, żeby bawiło się wodą w łazience. Warto więc ustalić z nim tę zasadę, że wodą bawimy się tylko w kuchni i łazience i stale się do niej podczas konfliktowych sytuacji odwoływać. Adaś może być niezadowolony. To jest wyzwanie. To jest trudne. I jednocześnie taka nasza rola: próbować zrozumieć, stawiać granice, szukać rozwiązań.

Na warsztatach Pozytywnej Dyscypliny bardzo często przychodzą rodzice, którzy od początku na wszystko pozwalają dziecku. Dzieje się tak dlatego, że albo im w domu wszystko było wolno, albo wręcz przeciwnie: wychowywali się w domu, gdzie wszystko było im zabraniane. Osoby które w dzieciństwie słyszały: „dzieci i ryby głosu nie mają, rodzice decydują, masz się słuchać”, kiedy sami są dorośli i mogą decydować w kwestii swoich dzieci, albo powielają te same wzorce, albo robią zupełnie odwrotnie. Jeden z pięciu filarów Pozytywnej Dyscypliny to rodzic uprzejmy i stanowczy jednocześnie.

Podsumowując, w podanym przez Ciebie przykładzie można by było powiedzieć: „widzę, że jesteś zły, że nie możesz bawić się woda w pokoju, lubisz tę zabawę”, warto nawiązać kontakt wzrokowy z dzieckiem, przytulić. Co możemy z tym zrobić? Poszukamy razem rozwiązań. Chciałabym, żebyś się pobawił i jednocześnie na zabawę wodą w pokoju nie mogę się zgodzić. Wybierz gdzie chcesz się bawić w kuchni czy w łazience. Zdecyduj.

To, co jest bardzo trudne w rodzicielstwie, to znalezienie złotego środka. Bycie rodzicem uprzejmym, który słyszy potrzeby swojego dziecka i jednocześnie komunikuje swoje zasady i się ich trzyma.

„Ja już nie mam siły, idź do swojego pokoju.” Znasz ten komunikat?

Tak…(śmiech)

Warto pokazać dziecku, że jesteśmy rodzicem, który widzi, słyszy, jest uważny, kocha i jest przy dziecku. Dostaje ono wtedy informację: „jesteś dla mnie ważny, widzę cię”. Kiedy dziecko ma poczucie bezpieczeństwa, łatwiej nawiązać z nim kontakt, przetłumaczyć, namówić do pewnych rzeczy. Pomocne są komunikaty typu: „wybierz sobie, gdzie chcesz się tym bawić, zdecyduj, a jak myślisz?, jak Ci się wydaje?” Wówczas zmierzamy do równowagi, i tak zgadzam się, to bywa trudne i wymagające.

Jeśli przez całe życie, słyszeliśmy w domu: „idź do swojego pokoju, jak się uspokoisz, to wróć”, to trudno nam po jednych warsztatach czy konsultacjach Pozytywnej Dyscypliny zmienić myślenie. Kiedy jako rodzic uczymy się empatii, dziecko widzi, że może z nami rozmawiać, negocjować, powiedzieć swoje zdanie na dany temat, nabywa w ten sposób dużo życiowych i społecznych kompetencji, umiejętności mówienia o tym, czego potrzebuje, oraz asertywności. Najwięcej uczy się w momentach, które są trudne i konfliktowe. Kiedy chce powiedzieć swoje zdanie, a rodzic ma inne i potrzebują się dogadać w tym temacie, to są bardzo życiowe sytuacje. Pozytywna Dyscyplina stawia na to, żeby dziecko traktować po partnersku, podmiotowo, wysłuchać jego zdania, zauważyć je, co nie znaczy, że mamy się na wszystko zgadzać jako rodzice. To my wyznaczamy granice i dopiero dziecko, które ma je wyznaczone, ma poczucie bezpieczeństwa. I w obrębie tych granic może podejmować decyzje.

Pozytywna Dyscyplina stawia na to, żeby dziecko traktować po partnersku, podmiotowo, wysłuchać jego zdania, zauważyć je, co nie znaczy, że mamy się na wszystko zgadzać jako rodzice. To my wyznaczamy granice i dopiero dziecko, które ma je wyznaczone, ma poczucie bezpieczeństwa. I w obrębie tych granic może podejmować decyzje.

Katarzyna Kamionka/martachowaniec.com

„Ile razy mam powtarzać?” Znasz ten komunikat?

Warto się zastanowić, jaki jest nasz cel rodzicielski i jakie skutki przynosi powtarzanie tego zdania. Idąc dalej, jakie kompetencje budujemy w dziecku, mówiąc mu ten komunikat.

Czyli na jakiego człowieka chcemy wychować nasze dziecko?

W Internecie można się spotkać z takim memem, jak rodzic stoi nad małym dzieckiem i mówi: „jak będziesz miał osiemnaście lat, to chcę, żebyś był asertywny, samodzielny, empatyczny ale teraz masz być posłuszny i robić to, co ja do Ciebie mówię”. Absurd, prawda? I jednocześnie to często dziecięca rzeczywistość.

Dziecko uczy się na trzy sposoby: przez przykład, przez przykład i przez przykład. Jeśli za każdym razem rodzic stawia na swoim, dzieci mają być podporządkowane, to gdzie tu miejsce na rozwijanie kompetencji społecznych i życiowych? Jeśli ma być grzeczne i posłuszne, to nie wymagajmy potem od naszego dziecka w dorosłym życiu samodzielności i umiejętności podejmowania decyzji. Jeśli nie doświadczy tego w swoich najmłodszych latach, to w dorosłości będzie mu trudniej. Z tego powodu warto zastanowić się, co mówimy do dziecka, jak chcemy się z nim komunikować i co chcemy mu przekazać, o jakich wartościach chcemy z nim rozmawiać.

Dziecko uczy się na trzy sposoby: przez przykład, przez przykład i przez przykład. Jeśli za każdym razem rodzic stawia na swoim, dzieci mają być podporządkowane, to gdzie tu miejsce na rozwijanie kompetencji społecznych i życiowych? Jeśli ma być grzeczne i posłuszne, to nie wymagajmy potem od naszego dziecka w dorosłym życiu samodzielności i umiejętności podejmowania decyzji.

Katarzyna Kamionka/martachowaniec.com

To podam kolejne komunikaty z autopilota: „Nie słuchasz mnie, nie słyszysz tego, co do ciebie mówię, masz to zrobić, zostaw to…”

Jeśli dziecko słyszy takie komunikaty, trudno mu będzie nabierać pewności siebie. Proponuję wypowiedź: „widzę, że jest problem czy chcesz o tym porozmawiać” albo „to musi być dla ciebie trudne / przykre? jestem przy tobie”. I kiedy w odpowiedzi usłyszymy, jak dziecko krzyczy w niebogłosy, jest zdenerwowane, zezłoszczone, to dla rodzica powinna być to informacja, że to nie jest odpowiedni moment na rozkazy czy prawienie kazań, kolokwialnie mówiąc.

Dziecko jest wulkanem emocji, kto ma dzieci, to wie. Nie ma niczego nieprawidłowego w tym, że dziecko złości się. To znaczy tylko tyle, że albo jego granice zostały przekroczone, albo ma niezgodę na coś, albo jest mu z czymś trudno. Jeśli mamy w sobie przekonanie, że moje dziecko jest złe, bo się złości albo że jestem złą mamą, bo moje dziecko się złości, to będzie trudno i tobie, i twojemu dziecku. Tobie – bo nie będziesz umiała zaakceptować złość dziecka i dziecku, bo będzie widziało, że jak się złości, to mama tego nie akceptuje i sama zaczyna się złościć. I tutaj jest na to sposób. Warto zastanowić się nad naszym wyrażaniem złości, bo tak jak wspominałam, dziecko uczy się przez przykład i naśladowanie.

Bardzo często dorośli nie panują nad emocjami, a co dopiero dzieci. Krótko mówiąc, potrzebują „pozytywnej przerwy”. W złości nie trafiają do nas argumenty, niezależnie od wieku, w jakim jesteśmy. Jeśli dziecko widzi, że mama krzyczy, jak się złości, ono też będzie w ten sposób wyrażać swoją złość. Jeśli powiesz dziecku: „stop, teraz potrzebuję się uspokoić i wyciszyć”, to w pewnym momencie od dziecka w sytuacji złości usłyszysz to samo. To wymaga czasu i jednocześnie to wspaniała inwestycja, aby pokazać dziecku, w jaki sposób może reagować i być przy nim, jak emocje już opadną.

Jak Pozytywna Dyscyplina rozwiązuje klasyk: dziecko rano nie chce iść do przedszkola?

No tak, to nie jest kwestia do decyzji dziecka. Może zdecydować, czy zjedzie widną czy zejdzie po schodach, czy pojedzie na rowerku czy hulajnodze, czy zje na śniadanie szynkę czy ser oraz którą zabawkę weźmie. Natomiast kwestia tego, czy dziecko pójdzie do przedszkola czy nie, powinna należeć do rodzica. To nie jest dyskutowalne i to są te granice, które stawia rodzic. Priorytetem życiowym przedszkolaka nie jest to, żeby mama była punktualnie w pracy, bo dla niego jest to abstrakcja. Chociaż zdarzają się dzieci, które nie lubią się spóźniać. Warto jednak zorganizować wieczór w ten sposób, żeby dzieci poszły spać wcześniej. I tak, zgadzam się, to wymaga zaangażowania i często bywa wyzwaniem, ale jak to się mówi: coś za coś.

Czyli Pozytywna Dyscyplina wychowuje dzieci i dorosłych?

Mało tego! Teraz jest taki nurt jak Pozytywna Dyscyplina w Biznesie.

Pozytywna Dyscyplina są to narzędzia, sposoby, metody, które sprawiają, że lepiej dogadujemy się z drugim człowiekiem, ale też z samym sobą. Sama zainteresowałam się Pozytywną Dyscypliną, bo urodziłam dzieci i szukałam nowej metody wychowawczej. Chciałam wychowywać dzieci w szacunku. Na początku nie wiedziałam jak, szukałam drogi i spotkałam Pozytywną Dyscyplinę. Ktoś by powiedział: przypadek, ale ja nie wierzę w przypadki, wiem, że wszystko, co nas spotyka, dzieje się po coś.

Uwielbiam też hasło metody Pozytywna Dyscyplina: „Błędy to doskonała okazja do nauki”. Chciałam mieć poczucie, żeby moje dzieci, jak się pomylą, to nie będzie to dla nich koniec świata i że będą miały przekonanie, że z każdej sytuacji jest wyjście i można znaleźć rozwiązanie. W dorosłym wieku zdałam sobie sprawę z tego, że miałam w sobie przekonanie, że błędy są złe, że błąd to porażka. To było moje życiowe przekonanie. I w momencie, kiedy zdałam sobie z tego sprawę, zaczęłam pomału to przekonanie zmieniać. Moim dzieciom przekazuję, że błędy to nie porażki tylko lekcje, doświadczenie i okazja do nauki.

Kiedy mama powie do dziecka, które wyleje wodę ze szklanki: „co ty zrobiłeś, jesteś taki niezdarny, zniszczyłeś obrus”, to dla dziecka jest to informacja: jestem niewystarczający i nieakceptowany. Ale w momencie kiedy powie: „co możemy z tym zrobić?”, to dziecko nawet nie odczuje, że zrobiło coś złego, bo w sumie nie zrobiło.

Ile czasu zajęło ci nauczenie się metody Pozytywna Dyscyplina?

A kto powiedział, że ją umiem (śmiech). Pierwszy raz spotkałam się z tym pojęciem w 2018 roku. Od tamtego czasu zgłębiam jej tajniki, poznaję, stosuję, wprowadzam w życie. Raz z lepszym skutkiem, raz …. Sami wiecie, jak to w życiu bywa.

Ale ogromnie cieszy mnie i motywuję, gdy widzę, jak moje dzieci szukają rozwiązań, dają sobie nawzajem możliwości wyboru, jak negocjują ze sobą i z nami. To jest mega uskrzydlające.

Faktycznie na początku mówienie do dziecka: „widzę, że jesteś zły, rozumiem, że jesteś smutny, zmęczony czy zazdrosny”, może być trudne. Dziś jest to już dla mnie naturalne, ale w 2018 roku nie było. Nawet po warsztatach miałam wrażenie, że mówię do dzieci dziwnym językiem, takim jakby nie do końca moim. Ale zgłębiając metodę Pozytywna Dyscyplina, rozumiejąc ją, te komunikaty zaczynały być bardziej moje i ze mną spójne. Bo zdałam sobie sprawę jak ważne jest bycie przy dziecku i zauważanie jego potrzeb.

A co to znaczy: zauważanie dziecka?

Pozytywna Dyscyplina mówi o potrzebie przynależności i znaczenia, podstawowej ludzkiej potrzebie. Dzieci, które czują się zauważone, czyli ważne, docenione, zrozumiane, czują, że przynależą, czują się bezpieczne i lepiej się rozwijają, szybciej i chętniej wykonują różne aktywności, współpracują.

Dlatego też warto wyeliminować komunikaty, które często sami słyszeliśmy w dzieciństwie: „uspokój się, nic się nie stało, przestań płakać, daj mi spokój, odejdź”. Jeśli czujemy, że nie chcemy iść tę drogą, to co mogę zrobić tu i teraz, żeby pomóc dziecku dorastać w takim domu, który pomaga budować mu kompetencje społeczne i życiowe.

pozytywna dyscyplina, dzieci, wychowanie, Katarzyna Kamionka
Katarzyna Kamionka

Katarzyna Kamionka „Pozytywna Mama”, edukatorka metody Pozytywna Dyscyplina

Przedsiębiorcza Kobieta wielu talentów, kto mnie zna, doskonale wie co się pod tym kryje.
Z wykształcenia i z zamiłowania jestem pedagogiem, nauczycielem języka francuskiego z wieloletnim stażem oraz edukatorem metody Pozytywna Dyscyplina dla Rodziców i Nauczycieli. Od 2018 roku zgłębia tajniki metody Pozytywna Dyscyplina, dzieli się nią i jej narzędziami, tak aby jak najwięcej osób mogło z nich skorzystać. Prywatnie jest spełnioną mamą dwójki dzieci: 6-letniego Krzysia i 9-letniej Zuzi. Wyzwania, zarówno nauczycielskie jak i rodzicielskie, zna z autopsji i stawia im czoła każdego dnia, szukając rozwiązań i najlepszego wyjścia w różnych sytuacjach. W ostatnich latach bardzo interesuje się samorozwojem, pracą z emocjami oraz z przekonaniami, zwłaszcza tymi wspierającymi.

Jej piorytety to: świadomość i szacunek.

Strona:
https://katarzynakamionka.pl/
Instagram:
https://www.instagram.com/katarzynakamionka_pl/
YouTube:
https://www.youtube.com/channel/UCs0gqMfaQArh9ewk52hLoAQ
Blog:
https://katarzynakamionka.pl/blog/
Facebook – Fanpejdż:
https://www.facebook.com/katarzyna.pozytywnadyscyplina
Zamknięta grupa na Facebooku:
http://bit.ly/GrupaPozytywnaMama

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *