joga, mata

Joga daje możliwości

Jak wejść na własną ścieżkę rozwoju w jodze rozmawiam z Agnieszką Kunicką, nauczycielką jogi.

Marta Chowaniec: Na swoim fanpage’u „Agnieszka Kunicka – Joga i relaksacja” zachęca Pani do praktyki jogi: „Chcesz zacząć ćwiczyć jogę, a nie wiesz jak? Zapytaj, z przyjemnością poprowadzę Cię po tej ścieżce”. Jak wygląda takie przewodnictwo?

Agnieszka Kunicka: O, to fajne pytanie.

Jako nauczycielka patrzę, z czym nowa osoba przychodzi do mnie na salę. Mamy różne możliwości, ciała i historie, jesteśmy w różnym wieku. Nie wypytuję o wszystko na początku, tylko patrzę, jak nowa osoba ćwiczy, jak funkcjonuje, jak sobie radzi z pierwszymi asanami. Na tej podstawie wiem, jak pomóc w rozwoju praktyki i umiejętności. Nowa osoba powinna czuć się bezpiecznie, zostać zauważona i otoczona opieką. O kontuzjach czy chorobach warto opowiedzieć nauczycielowi przed zajęciami.

Bo to jest właściwie pytanie, jaki powinien być dobry nauczyciel jogi. Na pierwszych zajęciach nic nie jest oczywiste.

Nawet pozycja góry, czyli tadasana – podstawowa pozycja w jodze – nie jest oczywista. Istotne jest ustawienie całego ciała, zaczynając od stóp i środka pięt, a na czubku głowy kończąc – dopiero wtedy możemy poczuć działanie tej pozycji.

Zawsze proszę nowe osoby, aby zajęły miejsce blisko mnie, wtedy będą dobrze widziały, w jaki sposób ustawiać ciało. Również nauczyciel widzi wtedy, z czym dana osoba ma problem, jakie powinna zastosować pomoce oraz co dodatkowo trzeba jej wyjaśnić. Praktykuję jogę w stylu Iyengara, więc stosuję również korekty manualne. Jeśli instrukcje słowne to za mało, podchodzę do uczestnika lub uczestniczki zajęć i pomagam ustawić się w pozycji. Dotyk ma być neutralny, nie powinien wzbudzać emocji. A jeśli dana osoba tego sobie nie życzy, to po prostu jej nie dotykam.

Prowadzenie w jodze jest po to, żeby osoba ćwicząca mogła z coraz większą swobodą wchodzić w praktykę i odnajdywać w niej spokój i radość. Czasem ludzi bardzo ambitnych warto uspokoić, poinformować, że na dany dzień osiągnęli zakres swoich możliwości, a za dwa dni lub dwa lata ten zakres się zwiększy. Niektórzy przychodzą na zajęcia w kratkę, inni – nie opuszczą żadnych. Czasem w krótkim czasie chcemy osiągnąć za dużo i niepotrzebnie eksploatujemy swoje ciała. Zachęcam do tego, żeby najpierw rozpoznać swoje granice i z wyczuciem, systematycznie na nich pracować.

Fantastyczną rzeczą są też pomoce przy ćwiczeniach, czyli wałki, paski, koce, klocki, krzesła… Pozwalają one dostosować skomplikowane pozycje do możliwości każdego praktykującego oraz precyzyjnie dotrzeć do wybranych partii mięśni. Używamy pomocy, aby każda osoba mogła w pełni korzystać z dobrodziejstw wybranej pozycji. Rolą nauczyciela jest wsparcie w prawidłowym wejściu do danej asany (lub jej wariantów). Warto też zauważyć, kiedy pomoc nauczyciela jest potrzebna, a kiedy zbędna.

Nawet pozycja góry, czyli tadasana – podstawowa pozycja w jodze – nie jest oczywista. Istotne jest ustawienie całego ciała, zaczynając od stóp i środka pięt, a na czubku głowy kończąc – dopiero wtedy możemy poczuć działanie tej pozycji.

Agnieszka Kunicka/martachowaniec.com

Jak zaczęła się Twoja droga do prowadzenia zajęć jogi?

Miałam bardzo stresującą, wymagającą pracę, poza tym przez wiele lat poważnie chorowałam. Nie pomagały mi zajęcia fitnessu, kilka osób rekomendowało mi jogę. Moja droga do niej była jednak długa (śmiech).

Na pierwszych zajęciach „nie kliknęło”, brakowało tego elementu wprowadzenia, o którym mówiłam wcześniej. Pierwsze moje podejście skończyło się rozczarowaniem. Przez kilka lat nie praktykowałam. Po czym było drugie podejście – znowu nieudane. Dopiero za trzecim czy czwartym razem trafiłam na nauczycielkę, dzięki której zrozumiałam, „po co to się robi”. Moje ciało poczuło każdą asanę. Tą nauczycielką była Aneta Osiecka. Później trafiłam na zajęcia Wiktora Morgulca, który prowadzi również kursy nauczycielskie.

Choć oczywiście nie jestem nauczycielką jogi, moja droga była podobna.

W sali wydarzają się różne rzeczy. Czasem to, co na dany moment wydaje się dziwne albo niezrozumiałe, za pewien czas może się zmienić.

Różne osoby przychodzą na jogę z rozmaitymi oczekiwaniami i wyobrażeniami. Żałuję, że w moim przypadku tak długo to trwało. Wreszcie weszłam na własną drogę rozwoju w jodze i bardzo to sobie chwalę. Obecnie praktykuję dla siebie, prowadzę zajęcia oraz regularnie wzbogacam swój warsztat nauczycielski na kursach.

Zatem po co „to się robi”?

Na początku podobało mi się to, że joga poprawiła moją kondycję i samopoczucie, zmieniła się moja sylwetka, wyprostowałam się, lepiej poczułam w swoim ciele. Joga to był mój sposób na wyciszenie, uspokojenie, odreagowanie różnych stresów i skutków wieloletniej choroby.

Jednak joga jest również fantastycznym sposobem na nauczenie się koncentracji i skupienia. Jest też nauką obserwacji i czucia swojego ciała: tego, co mu służy, lub wręcz przeciwnie – szkodzi. Współcześnie bardzo dużo pracujemy umysłowo, analizujemy, zdarza się, że nie dbamy o ciało albo traktujemy je instrumentalnie, tylko wzmacniamy lub tylko rozciągamy. Regularna praktyka jogi Iyengara rozwija ciało w sposób harmonijny, poprawia jakość oddechu, a poprzez pracę z oddechem możemy wpływać na własne samopoczucie. Umysł się wycisza, ponieważ otrzymuje z ciała harmonijne sygnały. Na świecie oczywiście odbywają się zawody sportowe, ale ja nie traktuję jogi jako sportu. To dla mnie sposób na zachowanie dobrej kondycji i zdrowia psychicznego. Jest to też praktyka duchowa, która może zaprowadzić do medytacji. Joga daje dużo możliwości. Weźmy z niej to, czego potrzebujemy.

joga, mata
Agnieszka Kunicka

Wytrzymanie półtorej godziny – bo tyle trwają zajęcia, na które chodzę – bez popatrzenia w komórkę, sprawdzenia poczty, nawet godziny czy powiadomienia z Messengera, jest wymagające.

Są osoby, które mają z tym kłopot, ale po pewnym czasie to się zmienia. Jestem zwolenniczką prowadzenia zajęć w ciszy. Dla oczekujących muzyki czy dzwoneczków jest to wymagające. Ale kiedy już się przyzwyczają, czekają na te zajęcia również ze względu na ciszę, która na nich panuje. W ciszy jesteśmy w stanie lepiej skupić się i poczuć własne ciało. Nic nas nie rozprasza. Lepiej skupiamy się również na instrukcjach osoby prowadzącej zajęcia. Odpoczywamy od hałasu, rozdygotania emocjonalnego, ciągłego bycia w kontakcie, pobierania informacji ze świata, z zewnątrz. Możemy skupić się na sobie, swoim ciele, na tym, jak się czujemy, zauważyć to, na co nie mamy czasu w codziennym pędzie. To wyciszenie i spokój, ale połączone z pracą i dobrym zmęczeniem fizycznym.

Powitanie słońca to sekwencja, do której trzeba się przygotować. Idealnie byłoby najpierw nauczyć się wszystkich asan, wykonywać je bez sekwencji, a dopiero potem je połączyć. Jest zresztą kilka wariantów powitania słońca, w zależności od stylu jogi i potrzeb praktykujących (np. dla osób, które mają problemy z dolnym odcinkiem kręgosłupa). Dążymy do tego, żeby robić dużo powtórzeń – ważne jest więc umieć poprawnie wykonywać pojedyncze asany, aby nie spowodować uszkodzeń z powodu wielokrotnie powtarzanych błędów.

O tak! Ostatnio słyszałam w szatni rozmowę dwóch praktykujących. Jedna polecała drugiej zajęcia jogi ogólnej, na której jest bardzo dużo sekwencji powitań słońca. „No to będę oszukiwał” – odpowiedział jeden z panów, a pani rekomendująca odpowiedziała: „My wszyscy tak naprawdę trochę oszukujemy”.

Sekwencje powitania słońca rozgrzewają całe ciało i przygotowują do dalszej praktyki. Po kilkudziesięciu powtórzeniach wchodzimy w stan bliski medytacji. Ciało przestaje stawiać opór. Płyniemy z innymi osobami i swoim ciałem.

Ma Pani swoje ulubione asany?

Każdy ma swoje pozycje, w których świetnie się czuje. Jednak mówi się, że najwartościowsze i najlepsze dla nas są te, w których nam najtrudniej i najgorzej (śmiech). To prawda. Tam, gdzie mamy ograniczenia, trzeba popracować. Ciało pokazuje nam miejsce, o które trzeba zadbać. Niektórych ćwiczeń nie można wykonywać w trakcie menstruacji.

O tak! Byłam na jednych zajęciach jogi rano – w większości chodzą na nie panie emerytki, a usłyszałam tam pytanie, czy któraś z pań jest w trakcie menstruacji…

Zadaję to pytanie inaczej. Pozycje odwrócone nie są wskazane dla osób, które mają nadciśnienie, poważne choroby oczu i które mają menstruację. Informuję na zajęciach, że te pozycje nie są wskazane dla osób, które mają „to i to” i że w takich przypadkach nie wykonujemy ich. Wtedy nie wiadomo, co mamy (śmiech). Na zajęciach uczymy się akceptacji; akceptacji swoich ograniczeń fizycznych, ale też procesów fizjologicznych. Menstruacja jest normalnym zjawiskiem i jak wszystko inne należy ją zauważyć i dostosować praktykę do potrzeb w tym czasie.

Dyplomatyczne wyjście z sytuacji. Czy wyczuwa Pani nastrój w grupie?

Tak, zawsze.

Bywają dni, kiedy grupa jest pełna energii, a są dni, kiedy większość potrzebuje więcej relaksu, więcej spokoju. W związku z tym nie planuję zajęć do końca. Mam pomysł, w jakim kierunku warto, by poszły zajęcia, ale też patrzę, kto jest w sali i jaki jest ogólny nastrój.

Organizuje Pani też wyjazdy weekendowe z jogą. Co daje taki wyjazd?

Przede wszystkim na wyjeździe mamy możliwość praktykowania rano i wieczorem przez trzy dni czy nawet tydzień. Możemy bardziej poprawić kondycję niż wówczas, gdy ćwiczymy raz w tygodniu, możemy spróbować, jak to jest odżywiać się wegetariańsko. Mamy też możliwość spędzić czas w towarzystwie osób, które mają podobne zainteresowania i nawiązać nowe przyjaźnie.

Czy ma Pani swoją ulubioną matę?

Tak, mata ma zapewnić komfort ćwiczeń. Lubię swoją matę.

Moje znajome czasami mówią: „Ja i moja mata”.

Kiedy nowa osoba zaczyna praktykę, obrazowo tłumaczę, że skupiamy się na sobie i obrębie swojej maty. Używam wtedy sformułowania „ja i moja mata”. Nie rozglądamy się po sali, nie porównujemy do innych, nie rywalizujemy. Na jodze my i nasza mata to nasz świat.

Mam koleżankę, która nie maluje się prawie w ogóle, ale na jodze zawsze jest w makijażu. Trudno jej stanąć blisko innych kobiet i ćwiczyć.

W czasie praktyki jogi wychodzą różne rzeczy: nasze przekonania, uwarunkowania, historie z przeszłości, emocje uwięzione w ciele, ale też wyidealizowane obrazy joginek promowane w mediach społecznościowych. Jeśli dana osoba jest w swoim świecie i w swoim ciele, nie ma dla niej znaczenia, czy osoba ćwicząca obok jest umalowana, czy nie. W czasie praktyki skupiamy się na samych sobie i nie powinniśmy zajmować się ocenianiem innych – ani ich wyglądu, ani sprawności. Zgodnie ze starożytną definicją dążymy do „powstrzymania poruszeń umysłu”.

joga, mata
Agnieszka Kunicka

Agnieszka Kunicka – ukończyła roczny kurs nauczycielski jogi integralnej, potwierdzony certyfikatem International Integral Yoga Institute. Zajęcia prowadzi wg metody B.K.S Iyengara. Chętnie korzysta również z innych rodzajów jogi (vinyasa, jin joga, maha joga), aby jak najlepiej dostosować zajęcia do potrzeb uczestniczek/-ów. Uczestniczka warsztatów i międzynarodowych konwentów jogi oraz kursów medytacji Vipassana; fotografka. Interesuje się naturalnymi metodami podtrzymywania zdrowia.
Prowadzi zajęcia w Joga Studio Jabłonna (w Jabłonnie pod Warszawą) oraz w Joga Żoliborz (Warszawa).
Profil FB: https://www.facebook.com/AgnieszkaJogaRelaksacja

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *