aromaterapia, olejki eteryczne, Katarzyna Kochańska, Herba Thea, zapach

Zapach i jego królowa

Zapach – nadajemy mu nowe znaczenie. O olejkach eterycznych, kąpielach i perfumach oraz komponowaniu smaków wprost z natury rozmawiam z Katarzyną Kochańską.

Marta Chowaniec: Kasiu, oderwij się, proszę, chociaż na chwilę od pisania swojej książki o aromaterapii i podaruj nam chwilę rozmowy.

Katarzyna Kochańska: Marto, to nie tak, że ja nieoderwana jestem. Właśnie się oderwałam, bo skończyłam pisać już drugą książkę. I ją wydałam. Pierwsza zaś rozeszła się w mig. Cały nakład 10 tys. egzemplarzy! Zostawiłam parę sztuk, żeby podarować wybranym bibliotekom. Teraz w myślach powstaje trzecia z serii, w której będzie ich sześć.

Zamysł jest taki, żeby poprowadzić zakochanych w zapachach przez meandry tej dziedziny w sposób uporządkowany, spokojny, relaksujący. Dlatego podzieliłam wiedzę aromaterapeutyczną na sześć tomów. Tak jak przy nauce języków mamy poziomy: A1, A2, czyli elementarne zasady i podstawy. Potem B1 i B2 – poziom średnio zaawansowany. Na koniec C1 i C2 – biegłość w poruszaniu się w świecie olejków eterycznych.

Nie chcę, żeby czytelnik miał bałagan w głowie. Stąd pomysł na 30 lekcji w każdej książce. A do każdej lekcji są dopisane korepetycje. Wszystko w superskondensowany sposób. Wodolejstwu mówię stanowcze nie. Kto przeczyta lekcję i ją serio zapamięta, to może sobie wejść w odnośnik korepetycyjny i tam doczytać, utrwalić, dowiedzieć się, skąd te mądrości się wzięły.

Mamy już więc tom pierwszy – „Elementarz aromaterapii. 30 lekcji”. Oraz drugi – „Podstawy aromaterapii. Lekcje 31-60”.

Ech, Kasiu, słyszę, że kochasz te olejki. Co w nich takiego jest?

Alfa-pinen, anetol, damascenon (śmiech). Poza składnikami chemicznymi jest też odrobina przysłowiowej magii. Tej sławnej z książek o czarach nie ma. Ale taka zwykła, zaczarowująca codzienność, jest jak najbardziej. To się nazywa magia chwili. Olejki eteryczne tworzą nastrój, budują zdrowie, podwyższają ciśnienie lub obniżają, pobudzają, relaksują, uprzyjemniają życie.

Pamiętam, jak kiedyś, na początku lat 90., z trudem wyszukiwałam informacje o aromaterapii. Ten trud mnie motywował. Nie było tak jak dziś mnóstwa dezinformacji z internetu. Dobrze napisane książki to było to, o czym teraz marzę.

Bogactwo zapachów przyciągnęło mnie do wsiąknięcia w głęboką dziedzinę wiedzy. Poznałam kawał poletka botanicznego, chemicznego, geograficznego i fizycznego dzięki olejkom. I za to jestem tej dziedzinie najbardziej wdzięczna. Że to nie czary-mary, ale profesorska wiedza. Ja to odbieram jako obiektywną prawdę na temat aromaterapii. Miałam przyjemność prowadzić wykład na konferencji naukowej dla naukowców z całego świata. Pod patronatem Polskiej Akademii Nauk. To może być twardy dowód, że to oficjalna wiedza. Doczekałam też czasów, że jest to normalny przedmiot na studiach, np. biochemicznych. A dawniej miałam na uczelniach wyższych tylko wykłady gościnne. Nikt się nie spodziewał, że to tak daleko zajdzie. Jestem szczęśliwa.

Olejki eteryczne tworzą nastrój, budują zdrowie, podwyższają ciśnienie lub obniżają, pobudzają, relaksują, uprzyjemniają życie.

Katarzyna KOchańska/martachowaniec.com

Kasiu, brzmi pachnąco, ale wiele z nas pracuje w korporacji, cały dzień w szpilkach i w dobrze skrojonej, ale nie do końca wygodnej spódnicy. Po ośmiu godzinach przed komputerem chcemy odpocząć. Czy można wejść w prosty sposób w taki pachnący świat?

Co za czasy, że większość chce prosto! W olejkach jest ważna skręcalność optyczna, zatem całkiem prosto się nie uda (śmiech). Jednak można powoli drążyć. Slow life, nic na siłę, nie ścigamy się w konkursie z nagrodami. Nikt nie obiecywał złotych kaleson za wiedzę o olejkach eterycznych.

Zapach wymaga czasu. Nawet samo obcowanie z nim, bez wgłębiania się w naukę, to sztuka. Na początku olejki eteryczne wydać się mogą zbyt intensywne. Sporo odbiorców ma skojarzenia z apteką. A to tylko pozory. Trzeba nauczyć się wąchania na nowo. Jak w mindfulness. Znany świat odbierany wybiórczo, uważnie.

I istotna sprawa. Nie rozpylamy olejków w pomieszczeniach z kotami. Koty nie metabolizują olejków. Szkodzą im. Szukamy przestrzeni własnej. Tam mościmy się z zapachem. Nie narzucamy koleżankom z biura naszego gustu zapachowego. Jesteśmy dyskretne węchowo.

Proponuję na początek kąpiel z olejkami. To wycinek intymności. Pięć kropli dopasowanego do siebie olejku eterycznego mieszamy z łyżką oleju bazowego, np. z oliwek czy z awokado. Tę miksturę dodajemy do wanny pełnej wody. Ciepłej, a nie gorącej. Wolniej będą wyparowywały olejki. Ale i tak najlepiej i najkorzystniej wchłaniają się poprzez po prostu wąchanie ich.

I roll-on do nadgarstków z olejem i olejkami. To może być rozwiązanie takie osobiste.

Zatem jak wybić się na niezależność? Jak znaleźć własną przestrzeń, czyli jak Ty to zrobiłaś? Jakie koszty trzeba ponieść?

Masz na myśli przestrzeń aromaterapeutyczną czy biznesową? Z biznesową to nie problem, jeśli ma się przebojowość i kreatywność. Mam tylko to drugie. Na szczęście trafiłam na czasy, kiedy nie musiałam się rozpychać łokciami. Byłam wśród prekursorów. Nie miałam konkurencji. Mogłam odkrywać i dzielić się. A ludzie chcieli słuchać i czytać. Media pragnęły mnie pokazywać. Warto było iść z przysłowiową maczetą przez liany. I zdobywać wiedzę. I podawać dalej.

Co do przestrzeni aromaterapeutycznej to właśnie łazienka może być takim ustronnym królestwem zapachu. Albo własna pracownia, w której oddajemy się jakiemuś hobby. A może własny pokój? O ile już kobiety dorobiły się w dzisiejszych czasach czegoś takiego, o czym czytałam na studiach w prawie już stuletnim eseju Virginii Woolf „Własny pokój”. Tam właśnie pisarka wysuwała postulaty o niezależności kobiet. O samostanowieniu, wolności. Kosztem może być „szczęście rodzinne”, jeśli szczęście wszystkich poza kobietą może być szczęściem rodziny. Tak sobie gdybam.

Wierzę, że mądrzy ludzie potrafią rozsądnie i z miłością rozłożyć koszty decyzji o posiadaniu skrawka siebie dla siebie.

Co do przestrzeni aromaterapeutycznej to właśnie łazienka może być takim ustronnym królestwem zapachu. Albo własna pracownia, w której oddajemy się jakiemuś hobby. A może własny pokój? O ile już kobiety dorobiły się w dzisiejszych czasach czegoś takiego, o czym czytałam na studiach w prawie już stuletnim eseju Virginii Woolf „Własny pokój”. Tam właśnie pisarka wysuwała postulaty o niezależności kobiet. O samostanowieniu, wolności. Kosztem może być „szczęście rodzinne”, jeśli szczęście wszystkich poza kobietą może być szczęściem rodziny. Tak sobie gdybam.

Katarzyna Kochańska/martachowaniec.com

Jaką herbatę zaparzyłaś z okazji naszej rozmowy? Podajesz ją często w pięknej filiżance ze wzorem czerwonej róży.

O, picie herbaty to właśnie mój rytuał dzielenia się sobą i izolowania się. W zależności od potrzeby. Dziś parzę ukochany czarny yunnan podrasowany własnego zbioru robinią akacjową. Piękny zapach wakacji w formie suszu na cały rok. Tak powstają wspomnienia i się odradzają. Zapach to ważny element wspomnień i pamięci w ogóle. Niesamowity kawał genomu ludzkiego jest oddelegowany do zajmowania się węchem. Zróbmy z tym coś świadomego. Szanujmy wspomnienia, jak mówi piosenka.

Prowadziłaś własną herbaciarnię, znasz setki przepisów na herbatę. Właściwie jak wybrać herbatę idealną?

Znam setki przepisów, bo je stworzyłam, dzięki czemu moja Herba Thea zdobyła głosami widzów telewizji TVN Warszawa Pierwsze miejsce w konkursie na najlepszą herbaciarnię.

Każdy może stworzyć przepisy na wspaniały napar. Herbata idealna sama się nie odkryje. Znów trzeba zainwestować czas i uważność. Jak to mówił Bóg w dowcipie z Ickiem i loterią: „Icek, kup los, ja cię proszę”. A ja Was proszę, kupcie herbaty czyste i dodawajcie składniki, nie ograniczając się zasadami. No bo jak inaczej wpadłabym na pomysł dodawania do herbaty ziarnka ziela angielskiego, gdyby nie odwaga? Herbata to nie bigos, a godnie znosi tę przyprawę „przynoszącą święty ogień rozkoszy seksualnej”.

Czyli próbować, smakować i jeszcze raz próbować i smakować, jak to w życiu?

Pięknie to wyraziłaś. Ja bym tak nie potrafiła. Ale to mam w sercu. Dziękuję za ujęcie w słowa. Krótko, a jak treściwie!

Kasiu, w dobie silikonu, botoksu i sztucznej inteligencji Ty proponujesz naturę. Czy mainstream jest na to gotowy?

Mainstream jest zawsze gotowy na nową zabawę. A co do sztucznej inteligencji, to czy bawiłaś się jej możliwościami? Jest do przesady ugrzeczniona, wyważona. Nie ma ikry. A ja mam. A ludzie potrzebują wrzenia umysłu i poruszenia duszy. Aż się dusza poruszy (śmiech). No i we mnie jest prawda, a AI to totalna sztuczność, niedopracowanie, naśladowanie. Zaproponuj jej napisanie tekstu za siebie i za mnie. Zobaczysz skutki. Nie zachwycą. Nie traćmy więc ducha, natura jest potrzebna.

Który olejek cenisz najbardziej?

Tak znienacka? Ach, nie wiem. Pozwól się zastanowić. W moim życiu stała jest zmienność. Może róża damasceńska? Ma tyle zaskoczeń. Jej najbardziej pachnącym składnikiem jest ten, którego wcale nie ma w niej najwięcej. A jak pachnie! Jak miód i kwiat jednocześnie. Zniewala i się nie nudzi.

Chyba mało praktycznie dziś jestem nastawiona. W innym przypadku obstawiałabym lawendę i drzewo herbaciane jako apteczkę w butelce.

Od jakiego olejku rozpocząć swoją przygodę z olejkami?

Od pomarańczowego, ze skórki pomarańczy. Wielkie prawdopodobieństwo, że nie będzie sfałszowany. I jest tani. Ponadto jest to aromat lubiany przez większość ludzi. No i nie zmęczy, bo jest bardzo lotny. Nie da nam czasu na znużenie.

A zalety ma nieocenione. Jak to mówią: tyle wiem, ile zjem. Tu pomoże pomarańcza, bo jej aromat poprawia apetyt i trawienie. To jest taka przyjemna słodycz z goryczką w tle. Me gusta! I faktycznie działa na przyswajanie wiedzy, jednocześnie relaksując i poprawiając skupienie. I daje zastrzyk pozytywnej energii. Do tego kojarzy się z młodością. Chcesz podbić świat jako młodzieżówa? Wyperfumuj się pomarańczą. W rozcieńczeniu! Będziesz odbierana przez otoczenie jako znacznie młodsza.

Czytanie tej rozmowy jako spa dla siebie? Proponuję, żeby naszą rozmowę przeczytać przy aromatycznej świecy, a na za zakończenie zanurzyć się w wannie pełnej piany. Poproszę o receptury.

A dziękuję za docenienie. Pomarańcza widzę, że już działa. Ale nie czarujmy się. Tę rozmowę przeczytamy my dwie i redakcja. Kto by tyle tekstu wchłonął?! Tltr (śmiech). Sprawdź ten skrót.

Dla cierpliwych nagroda. Świecę najłatwiej jest zrobić z węzy pszczelej. To taki płat wosku. I jest to najbardziej zmysłowe zajęcie ze wszystkich innych poczynań z tworzeniem świec, np. z wosków roślinnych. Rolowanie pachnącej węzy z knotem w środku to zapach, dotyk, szkoła sensoryki. Na końcu rolki, przed jej zasklepieniem, dajemy 10-20 kropli olejku, np.pomarańczowego. Tak właśnie z dala od knota, żeby się olejek nie palił, bo wtedy będzie szkodliwy. A miał pomagać. Pomóżmy mu pomagać – brzmię jak fundacja (śmiech).

Piana zaś w kąpieli aromaterapeutycznej jest zbędna. Pomaga za łatwo pozbywać się olejku eterycznego z wody. On się, że tak ujmę, wybąblowuje wraz z pianą. Pozwólmy mu trwać i oddychajmy nim. W łyżce miodu i oleju rozpuśćmy dwie krople olejku ze skórki cytryny oraz jedną różanego. To jest hit. Do wody dodajemy to na samym końcu. Gdy już wanna pełna. Znów ten sam argument. Olejek ma się nie ulotnić, zanim nas nie napasie swoimi cennymi własnościami. Zatem siup olejek do wanny i od razu za nim my.

Czy ten świat zapachów jest magiczny, jak to określiłam na początku, czy da się zrobić z niego codzienność?

O, o, o! Jeśli życie to kabaret, niech będzie Kabaretem Starszych Panów.
„- Słyszę, że z kranu coś tam siąpi.

– Tak, bo ja się często kąpię”.

Kąpiel może być w małej ilości wody, nawet tylko kąpiel stóp wystarczy. A świat będzie piękniejszy dzięki obcowaniu z olejkami. Kąpiel dłoni – olej bazowy z olejkami eterycznymi w misce wody, a potem manikiur domowy. Albo naturalna baza szamponowo-żelowa niby pod prysznic albo po prostu jako mydło w płynie do mycia rąk. I tam też olejki eteryczne. A baza szamponowa z orzechów piorących. Da się to znaleźć w internecie. Jak wszystko (śmiech). Ale akurat ta baza do dobra rzecz.

Kasiu, znasz moje patrzenie na piękno w kategoriach funkcjonalnych. Wiem, też, że jakość kosztuje. Jak się zatem upachnić, nie rujnując swojego stylowego portfela?

Hm, nade wszystko przydałaby się wiedza, żeby odróżnić dobre olejki od złych bez oglądania się na cenę, która nie stanowi o ich jakości. Jak tego dokonać? Może przeczytać moje książki? Mnie najbardziej zależy na dobru ludzi, dlatego te książki zamknę w PDF-ie i zrobię do nich bezpłatny dostęp. Pewnie wrzucę linki na moim www, FB, IG i TikToku. Czekam na podpowiedź, gdzie warto. Wiedza to skarb.

Jeśli zaś chodzi o użycie dobrych olejków, to w prostocie siła. Nic nie zastąpi wdychania olejków. A to jest proste i bezkosztowe. Masz chusteczkę higieniczną? Masz. To skrop ją sobie trzema kroplami ulubionego, taniego, ale świetnej jakości olejku. I rozkoszuj się zaletami aromaterapii. Weź wszystko, co cenne z olejku. Daj swojemu organizmowi wspaniałość, zdrowie, wymarzony nastrój.

I pójdź do Muzeum Warszawy na Starym Mieście. Tam zobaczysz butlę ceramiczną w kształcie Śródmieścia. Stworzył ją w oparciu o mój pomysł i własne przemyślenia znany artysta rzeźbiarz Piotr Michnikowski, ze sławnej artystycznej rodziny. Jego ojca, Wiesława, chyba każdy kojarzy i szanuje jego twórczość. Michnikowski syn jest wynalazcą specjalnej techniki ceramicznej jakby z puzzli czy elementów witrażu. To mnie zachwyciło. Dlatego poprosiłam go o stworzenie naczynia na zapach Varshava. On wcześniej wymyślił to coś, co było totalnie kompatybilne z moim zamysłem. I jestem wdzięczna za dzieło! A ze środka będzie się po kapilarach patyczków wydobywać zapach, który ilustruje serce stolicy. Jej idee, przyszłość, teraźniejszość, energię ludzką i historię. Nawdychaj się za darmo cudownie zdrowotnego zapachu. Skomponowałam go w ramach stypendium twórczego dla Warszawy. Znajdziesz w nim m.in. wetiwerię, paczuli, pomarańczę, kadzidłowiec, sandałowiec i parę innych skarbów.

Jak w magiczny świat zapachów wprowadzić nasze dzieci? Wiem, że prowadziłaś warsztat dla dzieci o zapachach? Jak z nimi cieszyć się (razem) magicznym światem zapachów?

Z tym warsztatem to była moja jednorazowa przygoda. Nie, spokojnie, dzieciom nic się nie stało (śmiech). To tylko było po prostu nagranie dla wydawnictwa filmu/filmiku, na którym tworzymy z dziećmi zapach do pokoju dziecięcego. Fajna sprawa, ale wolę prowadzić wykłady dla dzieci, m.in. dlatego że jestem wtedy w stanie nauczyć aromaterapii więcej osób. A w tych młodych osobach nasza przyszłość. Wiesz dobrze, że marzyłby mi się taki przedmiot w szkołach. Aromaterapia! To bardzo pouczające na wielu płaszczyznach. Można by takie multidyscyplinarne zajęcia stworzyć. Jestem gotowa pokazać teorię i praktyczność tej dziedziny. Zachęcałaby do zgłębienia tajników chemii, botaniki, geografii, fizyki, biochemii, czyli bardzo przyszłościowych kierunków.

A tymczasem baw się z dziećmi w tworzenie własnych perfum do wnętrz z olejków bezpiecznych dla dzieci: lawendy wąskolistnej, skórki pomarańczy, mandarynki, rumianku lekarskiego i rzymskiego.

To pewnie sprawi, że natchniesz kolejne pokolenie do zajęcia się olejkami na co dzień. Dziękuję Ci.

Katarzyna Kochańska od ponad 30 lat komponuje zapachy i smaki, organizuje warsztaty z aromaterapii, ekokosmetyków i wykłada na uczelniach. Właścicielka marki Herba Thea. Stworzyła perfumy Varshava, o zapachu serca Warszawy. Flakon przygotował rzeźbiarz Piotr Michnikowski. Wkrótce do zobaczenia i powąchania w Muzeum Warszawy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *