Osteopatia to przykładanie rąk?
Czym zajmuje się osteopatia i kiedy ma sens rozmawiam z Joanną Blok, terapeutką osteopatyczną.
Marta Chowaniec: Osteopatia cieszy się z roku na rok coraz większą popularnością. Na czym polega jej skuteczność?
Joanna Blok: Ze względu na holistyczne podejście do zdrowia i leczenia osteopatia wypełnia lukę na rynku medycznym. U lekarza mamy szansę na leczenie farmaceutyczne, chirurgicznie, zabiegowe. W Polsce studia, a potem dokładnie określone standardy działania medycznego nie dają szansy na wykorzystanie osteopatii w leczeniu. Część lekarzy nawet posiada wiedzę, kiedy można dodatkowo ją zastosować. Wielu z nich bierze udział w różnych konferencjach, szkoleniach, kursach i poznają nowe możliwości leczenia. Lekarze, którzy byli na wizycie u osteopaty, chętnie się przekonują do tej dziedziny medycyny naturalnej. Na szczęście coraz częściej zdarza się, że przychodzą do mnie pacjenci z ich rekomendacji.
Na skuteczność osteopatii składa się kilka czynników. Chociażby zintegrowane, holistyczne podejście. Osteopaci badają i leczą całe ciało, a nie tylko konkretne objawy. Skupiają się na znalezieniu przyczyn problemów i eliminowaniu ich. Osteopatia traktuje ciało jako kompleksowy system, gdzie wszystkie struktury są ze sobą powiązane. Przy wykorzystaniu różnych technik manualnych, takich jak manipulacje, mobilizacje, rozluźnianie napięć w obszarze tkanek, następuje stymulacja naturalnych zdolności samoregulacyjnych organizmu. Sprzyja to procesom gojenia, poprawie krążenia krwi i limfy oraz przywraca równowagę strukturalną.
Kolejnym aspektem jest profilaktyka, gdyż poprzez ocenę i korekcję całego ciała osteopatia może pomóc w zapobieganiu przyszłym problemom zdrowotnym.
Kiedy warto udać się do osteopaty?
Do osteopaty warto udać się z wszelkimi niepokojącymi pacjenta objawami z ciała. Przykładowo osteopatia jest w stanie pomóc z bólami pleców, szyi, głowy, problemami z układem trawiennym, bólami stawów, po urazach, w problemach z oddechem, w stanach obciążenia psychoemocjonalnego i wielu innych. Wielu pacjentów zgłasza poprawę jakości życia, zmniejszenie bólu, zwiększenie zakresu ruchu i ogólną poprawę samopoczucia po terapii osteopatycznej.
Czasem kiedy niektórzy pacjenci skarżą się na płytki oddech, dostają skierowanie na spirometrię, a gdy ta pokazuje dobre wyniki, sposoby badania się zamykają. I w tym miejscu warto wybrać się do osteopaty, który będzie bazował na połączeniach klatki piersiowej, mięśniach oddechowych i przeponie, żeby manualnie wspomóc wszystkie struktury wspomagające oddychanie. Kiedy z naszymi różnymi objawami somatycznymi nie wiadomo gdzie się udać, osteopata może mieć koncepcję, jak pomóc nam je rozwiązać. Czasem trafiają do mnie pacjenci w sytuacji, kiedy fizjoterapeuta nie był w stanie im pomóc. Czasem może nas boleć odcinek lędźwiowy kręgosłupa, a ból nie pochodzi od układu szkieletowego, tylko od brzucha.
Często ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że wiele objawów, z którymi żyją na co dzień, można zmienić. Na ten moment najczęstszy powód, z którego pacjent trafia do osteopaty, to ból. Warto pamiętać, że u osteopaty warto zgłaszać różne inne problemy zdrowotne. Myślę, że pieśnią przyszłości będzie motywacja dbania o siebie i usuwanie różnych napięć na bieżąco, by czuć się dobrze w ciele i duchu. Nie byłoby to potrzebne, gdybyśmy zapewniali sobie życiowy komfort psychofizyczny.
Wystarczy jednak spojrzeć na to, ile przeciętnie ludzie siedzą, ile mają ruchu, ile śpią, co jedzą, by zaobserwować, że nie dają sobie szansy na naturalną, szybką samoregulację obciążeń w ciele. Dlatego czasami warto ją wspomóc terapeutycznie. Osteopata oczywiście przypomni o podstawach zdrowia, bo zależy nam na tym, by ciało miało jak najbardziej sprzyjające środowisko do utrzymania efektów terapii. Zatem do osteopaty warto wybrać się przy wszelkich niepokojących pacjenta objawach somatycznych.
Co to są „objawy somatyczne”?
Wszystkie objawy, jakie czujemy w ciele. Napięcia, mrowienia, dyskomfort, bóle, drętwienia, sztywność. Osteopata poza narządem ruchu pracuje na trzewiach, czyli na brzuchu, czaszce i kości krzyżowej. Nasz organizm to naczynia połączone, które działają jak domino. Kiedy jego część jest napięta, sąsiadująca też nie będzie doskonale pracować. Napięcie wokół jednego narządu ogranicza ruchomość drugiego. Inaczej mówiąc – to działanie łańcuchowe
Na świecie coraz częściej mówi się o holistycznym dbaniu o ciało. Czy do nas wreszcie zaczynają docierać te „nowinki”. Czy może wie Pani, jak do takiej terapii podchodzi się w innych krajach?
W Stanach Zjednoczonych system studiów funkcjonuje zupełnie inaczej niż w Europie. Osteopaci w Stanach posiadają uprawnienia lekarskie. We Francji, Belgii czy Niemczech nie ma praw lekarskich, ale funkcjonuje zawód „osteopata” i jest on uregulowany prawnie. U nas w Polsce „osteopata” nie jest jeszcze zawodem uregulowanym prawnie. Nawet zawód fizjoterapeuty dopiero w 2015 roku został tak uregulowany, a gdy w 2016 roku ustawa weszła w życie, stał się niezależnym zawodem medycznym. Myślę, że regulacje prawne związane z zawodem osteopaty to jedynie kwestia czasu.
Od głowy zaczynamy. Moje ciało to moja głowa?
Zapewne odnosi się pani do terapii czaszkowo-krzyżowej, w której pracując między innymi na głowie pacjenta wpływamy na całe ciało poprzez drenaż płynu mózgowo-rdzeniowego. Jest to płyn, który zabezpiecza układ nerwowy, wpływający na wszystkie funkcje w ciele. Balansując napięcia na układzie czaszkowo-krzyżowym, wpływamy na równowagę w całym ciele. Równowaga powoduje, że wszystkie procesy fizjologiczne mają możliwość zachodzić bez przeszkód, a to zapewnia nam zdrowie.
Każda myśl wypływająca z naszej głowy wpływa na nasze ciało. Kiedy myślimy o jedzeniu, nasze ślinianki zaczynają pracować. Kiedy myślimy o trudnym egzaminie, nasz brzuch zaczyna się spinać, czujemy napięcie w karku czy szyi. Każdy z nas trochę inaczej reaguje na stres.
Jak w praktyce wygląda terapia czaszkowo-krzyżowa? Co jest elementem / wyznacznikiem / sukcesem tej terapii?
Początek najczęściej polega na przyłożeniu rąk do głowy pacjenta i zsynchronizowanie się z nim. Terapeuta powinien być spokojny, by wczuć się w rytm i pracę drugiego organizmu. Nie jest to masaż głowy. W czaszce występuje permanentny ruch, czuć jej rozszerzanie i zwężanie. Sprawdzam, które połączenia, tkanki miękkie ruszają się słabiej i na nich się skupiamy. Sprawdzam, w jakim kierunku ruszają się kości i mobilizuję do aktywności te, które nie funkcjonują do końca poprawnie. Gdy zapewnimy pacjentowi poczucie bezpieczeństwa, spokoju i wzajemnego zaufania, to układ nerwowy odpowiada szybciej.
Niektóre osoby reagują już po pierwszym zabiegu, chociaż to kwestia indywidualna. Podczas terapii czasami uwalniają się różne emocje: pacjent może płakać, czuć się zdenerwowany, reagować rozdrażnieniem, zauważamy drgania endogenne, mikroskurcze ciała, mrowienie, pulsowanie, perystaltyka jelit przyśpiesza. Po mimice twarzy widzę, gdy pojawia się emocja, pacjent ją czuje i czasem sam opowiada na konkretny temat związany z uaktywnionymi emocjami. Ciało analizuje, przetwarza, uwalnia, wykonuje bardzo dużą pracę, reagując na szereg bodźców. Po terapii można poczuć senność, potrzebować odpoczynku.
Czy to boli?
Zazwyczaj nie, ale zdarza się, że pacjent czasami odczuwa dyskomfort czy ból, który może pojawić się, migrować i wyciszyć.
Poprzez palpacje i skupienie przywracamy odpowiedni ruch między kośćmi. Jeśli widzę, że pewna funkcja związana z nerwem czaszkowym jest zaburzona, skupiam się na połączeniach i drenażu. Skupiam się na gęstości i jakości tkanki: czy się porusza, czy jest miękka, jaką ma temperaturę, porównuję prawą stronę z lewą, bo dążymy do równowagi. Odpowiedź zwrotną zdobywam swoim dłońmi, odczuwając, co się dzieje w tkance oraz werbalnie od pacjenta. W niektórych przypadkach jesteśmy w stanie wpływać na problemy związane ze zmysłami wzroku, słuchu. Znając przebieg nerwów czaszkowych takich jak nerw wzrokowy, odwodzący, okoruchowy, przedsionkowo-ślimakowy, jesteśmy w stanie pracować na odpowiednich strukturach, by nerwy miały lepsze warunki do przewodzenia informacji. Na migreny też czasami możemy wpłynąć, nierzadko to tylko kwestia poprawienia drenażu, czyli przepływu krwi z i do głowy.
Oczywiście jeśli pacjent ma bóle głowy spowodowane guzem czy tętniakiem, to nie jest do pracy osteopatycznej. Gdy niepokoją nas objawy pacjenta, odsyłamy do lekarza, który ma możliwość wykonać badań obrazowych. Na terapię czaszkowo-krzyżową przykładowo możemy się wybrać, kiedy czujemy się bardzo przeciążeni naszym życiem, zestresowani, w biegu, wyobcowani. Po tej terapii często czujemy – jak określają to nieraz pacjenci – „pustkę w głowie”, myśli przestają „atakować”, potrafimy się zdystansować do rzeczywistości, być tu i teraz. Wyznacznikiem terapii jest odczucie palpacyjne dobrej ruchomości i elastyczności tkanek oraz późniejsze efekty, które pacjent może zaobserwować w najbliższym czasie.
Czy słyszała pani określenie, że osteopatia jest to tylko przykładanie rąk?
Szczerze mówiąc, nie spotykam się z takim określeniem. Czasem pacjent mówi, że nic nie czuje, i wtedy jestem zobligowana wytłumaczyć mu, jak dana terapia działa, na co działa, co poprawia, jaki jest czas reakcji. Zrozumienie daje spokój, terapia przebiega wtedy szybciej i łatwiej. Każdy z nas ma różną reakcję na bodziec płynący z ciała, patrzymy na reakcję i podejmujemy dalsze działania. Ważne, żeby w dniu terapii nie planować ważnych spotkań, bo reakcje mogę być różne. Ile sekund? Ile minut? Zawsze odpowiedź brzmi: „to zależy”. Patrzę, jak ciało reaguje i co się w nim dzieje. Na podstawie tego podejmuję dalsze działania.
Terapia czaszkowo-krzyżowa jest znakomita dla osób, które mają problemy ze snem. Często u moich pacjentów mija problem bezsenności. Tylko należy pamiętać – jeśli wprowadzę porządek w ciele, a pacjent nie zredukuje bodźców wprawiających go w bezsenność, wejdzie w swoje stare życie, będzie ciągle w warunkach wielkiego stresu. Po przebywaniu do późnych godzin przy niebieskim świetle od ekranów może się okazać, że będzie potrzebował powtarzania zabiegów terapii kranio-sacralnej, niemniej jednak zawsze zachęcam pacjentów do eliminacji czynników, które zaburzają sen.
Osteopatia – jakie są te pierwsze kroki?
Na pierwszej wizycie rozmawiamy na temat potrzeb i najczęściej omawiamy wszystkie układy wewnętrzne, oceniam ogólny stan zdrowia, ze względu na możliwe korelacje między obecnymi problemami. Każdego pacjenta traktuję indywidualnie: jego życie, jego objawy i jego ciało. Następnie badam pacjenta: globalnie oraz skupiając się na jego głównym problemie. Pamiętając o głównym celu terapii, ustalam plan działania i później na kolejnych wizytach, w zależności od tego jak reaguje ciało pacjenta, podejmujemy kolejne kroki.
Pamiętam dokładnie pacjentkę, która poroniła dziecko w piątym miesiącu ciąży. Trafiła do mnie przekonana przez koleżankę, u której była na masażu. Ta pani miała nieobecny wzrok, mówiła bez przekonania. Skarżyła się na bóle pleców, czyli klasyczny problemem, z jakim się spotykają osteopaci. Podczas zabiegu na jej twarzy pojawił się strach, niepokój, lęk. Drgała jej klatka piersiowa, brzuch, miednica, nogi, na końcu same stopy. Prowadziłam ją głosem, aby nie czuła zagrożenia. Emocje się wyciszyły. Ważne, aby zapewnić zakończenie procesu. Nie można pewnych spraw otworzyć, reaktywować, rozbudzić i zostawić. Ta pani była bardzo zaskoczona, to przeżycie przecież niecodzienne, którego się nie doświadcza, nie zna się, nie doświadczając nigdy terapii. Odpowiedziała, że czuje się jakby urodziła dziecko, na jej twarzy zauważyłam ulgę.
W moim życiu zawodowym jako osteopatki ta wizyta była jednym z najbardziej interesujących i wartościowych doświadczeń. Ta jedna wizyta zmieniła bardzo dużo w życiu mojej pacjentki. Była kluczowa na ten moment. Wcześniej ta pani nie pozwalała nikomu dotykać swojego brzucha, trauma poronienia zapisała się w jej ciele. Tych traumatycznych emocji było tak dużo, że organizm, aby sobie z nimi poradzić, przetrwać, pewne rzeczy zapisał je w ciele.
Czy osteopatia ma rozwiązania dla pań, które mają problem z zajęciem w ciążę?
Zdecydowanie tak.
Tutaj kluczem jest wyciszenie pacjentki, gdyż stres wpływa na cały układ hormonalny. Hormony płciowe pracują słabiej przy mocno uaktywnionych hormonach stresu, gdyż mechanizmem pierwotnym pierwszorzędowym jest przetrwanie, następnie dopiero rozmnażanie. Drugi krok, jaki może zaproponować osteopatia, to poprawienie ruchomości i drenażu płynowego przede wszystkim w obszarze kręgosłupa lędźwiowego, miednicy, bioder. Kolejny aspekt to praca wisceralna (praca manualna na brzuchu). Narządy rozrodcze mają szansę lepiej pracować przy lepszym przepływie krwi i limfy. Osteopatia to praca na osi: podgórze-przesadka-jajniki, która determinuje prawidłowe wytwarzanie hormonów płciowych i umożliwia zachodzenie procesów reprodukcyjnych.
Lekarze ginekolodzy mają coraz większą świadomość roli osteopatii w ginekologii. Doradzają pacjentkom, aby korzystały z terapii manualnych. Często przychodzą do mnie pacjentki w procedurze in vitro, by ciało było bardziej przygotowane na zapłodnienie.
Jak często warto wybrać się do osteopaty?
To zależy od naszego trybu życia: im więcej dajemy sobie w kość, tym więcej napięć w ciele. Więc im bardziej obciążamy się pracą, brakiem snu, brakiem ruchu, słabym odżywianiem itp., tym więcej będzie objawów w ciele i częstsza będzie potrzeba skorzystania z wizyty u osteopaty. Edukujemy pacjenta na temat tego, co wpływa na to, jak się czuje, ale to już decyzja pacjenta, czy np. wdroży ruch do swojego życia, zmieni odżywianie czy wprowadzi techniki uwalniania emocji poprzez oddech albo wspomoże się psychoterapią. Każdy z nas jest bardzo indywidualny, chociażby ma inne zdolności regeneracyjne i poddaje się innym obciążeniom w swoim życiu.
Mam pacjentów, którzy lubią dbać o swoje zdrowie i co miesiąc lub dwa przychodzą do mnie, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku, aby na bieżąco usuwać napięcia. Im mniejszy problem w ciele tym łatwiej z nim pracować, więc warto nie zwlekać tylko udać się do osteopaty jak coś nas zaniepokoi w swoim zdrowiu, bądź jak lubimy o siebie dbać to na profilaktyczne wizyty.
To, że ciało łączy się z psychiką, wybrzmiewa w mainstreamie dopiero w ostatnich latach. Na tym opiera się osteopatia. Organizm zawsze daje nam sygnały, jak coś robimy z niekorzyścią dla siebie. Te sygnały to różne objawy płynące z ciała, które mają być informacją, że należy coś zmienić. Niejednokrotnie jednak zbyt często te objawy pacjenci tłumią ciągłym przyjmowaniem tabletek przeciwbólowych, nie zastanawiając się, co mogą zrobić, by ból nie wracał. Otwartość i świadomość ciała z biegiem czasu jednak staje się na szczęście coraz większa.
Joanna Blok: fizjoterapeutka, terapeutka osteopatyczna
Absolwentka Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, gdzie uzyskała tytuł magistra fizjoterapii. Swoją wiedzę poszerza na prestiżowej uczelni FICO-MUM w Warszawie, pod okiem międzynarodowej kadry z wieloletnim doświadczeniem. Joannę pasjonuje świadomie doświadczanie, na wszelkich najważniejszych polach życia – zdrowia, kariery i relacji międzyludzkich. Ciekawi ją człowiek, wszelkie namiętności, które nim kierują, oraz ludzkie możliwości – to, co każdy w sobie nosi, co czyni go unikatowym. Posiada szeroką wiedzę w tematyce rozwoju osobistego i duchowego. Dzięki temu z ogromną empatią i zrozumieniem poprowadzi swoich pacjentów do osiągnięcia swojego wymarzonego potencjału.