Joga daje dzieciom równowagę
Dorosły wchodzi na matę, żeby spotkać się z samym sobą, a dziecko – żeby spotkać się z bohaterem baśni – mówi Agnieszka Sygitowicz-Stankowska z „Happy Joga”.
Marta Chowaniec: „Namaste. Mam dla was nową bajkę. Jesteście ciekawi, o czym będzie? Ja też. Połóżcie się wygodnie na macie. Zaczynamy” – m.in. w taki sposób zaczynasz zajęcia z jogi dla dzieci. Można je obejrzeć na twoim kanale „Happy Joga” na Youtubie. W jaki sposób bajka łączy się z jogą?
Agnieszka Sygitowicz-Stankowska: Zarówno na kanale YouTube, jak i podczas zajęć na żywo w przedszkolu lub szkole, na początku zajęć układam dzieci w pozycji faraona. To pozycja relaksacyjna, dzięki której w naszym ciele rozpoczyna się naturalny proces wyciszania i rozluźniania. Zamykając oczy, dzieci koncentrują swą uwagę do wewnątrz, wyrównują oddech i wraz z dźwiękiem misy tybetańskiej wspólnie przenosimy się do świata baśni. Gdy dorośli przychodzą na jogę, robią to dla siebie, chcą spotkania z samymi sobą. Choć motywacja jest różna: jedni chcą wzmocnić ciało, inni usunąć ból, zredukować stres, uwolnić zapisane w ciel trudne emocje, wyciszyć umysł, dodać sobie energii, zwiększyć poczucie wewnętrznej mocy i własnej sprawczości lub wręcz odwrotnie – odpuścić i zaakceptować swoje słabości. Mniej więcej tak to wygląda u dorosłych, którzy mają większą świadomość tego, co na jodze robią. Dzieci natomiast traktują jogę bardziej jak ćwiczenia gimnastyczne i nie ma w tym nic złego. Ważne jest tylko to, aby zachować w jodze dla dzieci jogę, czyli statyczność ruchu, pracę z oddechem, wewnętrzną ciszę. To już jest wyzwaniem dla nauczyciela, dlatego z pomocą przychodzi bajka. Dzieci cieszą się na myśl o jodze, bo cieszą się na spotkanie z bohaterem bajki.
To taka niewielka różnica pomiędzy jogą dla dorosłych a jogą dla dzieci. Dorosły wchodzi na matę, żeby spotkać się z samym sobą, a dziecko – żeby spotkać się z bohaterem baśni.
Bajka to cudowna metoda poznawczo-terapeutyczna do pracy z dziećmi. Dzieci, wchodząc na matę, przeżywają przygodę, utożsamiając się z głównym bohaterem bajki. Poprzez tę identyfikację mali jogini poznają świat, zasady społeczne i etyczne, którymi warto się kierować, a także uczą się rozwiązywania problemów. Dzieci bowiem zmagają się z wieloma różnymi problemami. Jednym z nich jest strach. Może być to strach przed nowym, przed wyjazdem na kolonie, występem publicznym czy pierwszym dniem w szkole lub w przedszkolu. Mogą być to problemy w grupie rówieśniczej, takie jak lęk przed oceną czy wstyd. Gdy ma się sześć czy osiem lat i ktoś cię wyśmieje, czujesz się nic nie wart, czujesz się gorszy i masz obniżony nastrój. To poczucie własnej wartości. Dlatego w swoich bajkach zaznaczam dzieciom, że każdy z nas jest wyjątkowy. Kolejnymi problemami mogą być konflikty w rodzinie, rozwód rodziców czy przemoc fizyczna bądź psychiczna. Dawno temu opowiadałam bajkę związaną z przemocą. Wyobraź sobie, że czasem po bajce podchodziło do mnie dziecko i mówiło, że rodzic je bije. To bardzo smutne i rozrywające serce momenty… Już nie opowiadam tej bajki… Dzieci naprawdę miewają poważne problemy, jednak nie wszystkie idą ze swoimi kłopotami do rodziców. Relacja idealna, której my jako dorośli byśmy sobie życzyli, to taka, gdzie dziecko, stając w obliczu jakiegoś zmartwienia czy problemu, zwraca się do nas z prośbą o radę. Ale dzieci są różne; z różnymi wzorcami przywiązania, wychowujący się w różnych środowiskach, z różnymi cechami osobowości i nie wszystkie zwrócą się do rodziców. Poza tym dzieci często nie potrafią mówić o swoich problemach i lękach. Nie potrafią ich nazwać ani prosić o pomoc. Dlatego cieszę się, że w trakcie zajęć, dzięki bajce, najmłodsi uczą się, jak radzić sobie w różnych sytuacjach, jak uporać się z trudnymi emocjami. Uczą się prawidłowych wzorców zachowań, a także tego, co jest w życiu ważne i jak żyć, by być spełnionym szczęśliwym człowiekiem. A umówmy się, znalezienie odpowiedzi na to pytanie często zajmuje nam całe życie (śmiech).
Ale bajka pomaga nie tylko w problemach. Na jodze słuchamy wielu bajek, które dzieci wzmacniają, pokazują, że każdy z nas jest wyjątkowy, że jeśli czegoś bardzo chcemy, to możemy to osiągnąć, że szczęście to nie cel, a droga, którą przemierzamy, że warto budować dobre relacje oparte na prawdzie, szacunku i empatii, że warto być dobrym, odważnym i słuchać głosu serca…
Rozumiem, że wykorzystujesz zalety bajkoterapii oraz mindfulness?
Jeśli chodzi o mindfulness, czyli praktykę czy też trening uważności, to uważam, że jest to jedna z ważniejszych rzeczy, jakie powinniśmy robić, nawet jeśli nie ćwiczymy jogi w tym fizycznym aspekcie pracy z ciałem. Warto wdrażać w życie dziecka regularną praktykę uważności, bo dzięki niej mamy większy kontakt ze sobą, uczymy się czerpać radość z relaksu, obserwować siebie samego, własne myśli i emocje, rozluźniać ciało, nawiązujemy też kontakt ze zmysłami, uspokajamy umysł… Dzięki temu rozwijamy w sobie mądrość, a oprócz tego zwiększamy naszą koncentrację, dzięki czemu lepiej się uczymy nowych rzeczy, jesteśmy bardziej produktywni i odnosimy w życiu większe sukcesy.

Ale wiesz co? To nie tak, że ja połączyłam mindfulness z jogą, bo joga to jest mindfulness. Joga to świadomość danej chwili, bycie tu i teraz, koncentracja na oddechu, każdym ruchu, odczuciu, na wszystkim, co w tobie i na zewnątrz. Stajesz się obserwatorem i obserwującym jednocześnie. Wszystko, co dzieje się na macie, po zejściu z niej samoistnie przenosisz do swojego życia. Przenosisz tę uważność do swoich czynności, wykonując je z większą dbałością, do kontaktów z innymi, stając się bardziej pomocnym i empatycznym. Masz większą wrażliwość na drugiego człowieka. Uważnie postrzegasz rzeczywistość, akceptując zmienność, która jest w życiu naturalnym stanem rzeczy. Dorośli, którym zależy na lepszym kontakcie z samym sobą, doświadczają go właśnie poprzez jogę. Dzieci nie muszą, gdyż w swojej naturze są największymi joginami. Wszystko, co robią, robią na sto procent.
Poobserwuj dzieci w zabawach czy ich codziennych czynnościach. Zobacz, jak bardzo są skoncentrowane na danej chwili, na „tu i teraz” i gdy coś robią, w tym czasie nic innego dla nich się nie liczy. Czyż to nie cudowne? A potem słyszą od nas: „Pospiesz się!”, „Kiedy skończysz?”, „Dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś?”, „Zostaw to i zajmij się czymś innym”, „A nie wolałbyś zrobić tego tak?”, „Nie zdążymy, czemu się tak guzdrzesz?”… I wszystko trafia szlag. Dlatego my, jako rodzice, powinniśmy zrobić wszystko, by pomóc dzieciom tę uważność zatrzymać w sobie jak najdłużej.
Łączysz w całość muzykoterapię, jogę, bajkoterapię oraz mindfulness. To bardzo ambitny projekt, a jednocześnie sprawia wrażenie tworzonego z dużą lekkością. Co trzeba umieć, żeby tak umiejętnie to połączyć?
Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Ta lekkość, o której powiedziałaś, to lata doświadczeń, bo „joguję” z dziećmi od 2011 roku. To też praktyka własna i kreatywność, której dzięki jodze mi nie brakuje (śmiech). W pracy z dziećmi wykorzystuję wiele technik i terapii pracy z ciałem i umysłem.
Tak więc jest joga, czyli asany, dzięki którym wzmacniamy ciało i kręgosłup, rozluźniamy mięśnie, usuwając napięcia i stres, a także uczymy się prawidłowo oddychać, łącząc w trakcie wchodzenia i wychodzenia z pozycji ten ruch z oddechem. Ta kontrola oddechu jest niezwykle ważna, bo pozwala dzieciom wykorzystywać techniki oddechowe w codziennym życiu. Dzięki nim np. dzieci mogą obniżyć napięcie przed ważnym sprawdzianem czy wystąpieniem publicznym, uspokoić się w chwili złości. Oddech pomaga również uporać się ze smutkiem i zapanować nad innymi emocjami. Zwróć uwagę, że w dzisiejszych czasach (zwłaszcza w dużych miastach) ludzie są zestresowani, bo żyją w ciągłym napięciu, w pośpiechu. Dzieci często są przebodźcowane nadmiarem zajęć, elektroniką, społeczną presją bycia najlepszym. Praca z oddechem pomaga zarówno im, jak i dorosłym, zapanować nad stresem.
Na jodze mamy też relaksację, refleksologię, ćwiczenia wzroku, a także ćwiczenia z gimnastyki mózgu i muzykoterapię, choć ostatnio odpuszczam muzykę w trakcie jogi, gdyż widzę, że bez niej dzieci są bardziej skupione. Muzykoterapia zostaje w relaksacji, medytacji i bajkosesjach, które są w internecie.
Zobacz także

Cristina Caboni, Strażniczka miodu i pszczół
Polecam Wam lekturę urzekającą słodyczą miodu, intensywnością kwiatów i lekko gorzkim mlekiem migdałowym. Chociaż pełna aromatu, nie jest to książka kulinarna. Umili Wam podróż samolotem do Włoch w poszukiwaniu słońca lub kwietniowe zimne polskie wieczory (majówka na szczęście już niedługo!). To książką jest Cristiny Caboni, „Strażniczka miodu i pszczół”.
Jak wyglądała twoja droga do jogi? Czy zaczynałaś jako mała dziewczynka na macie?
O nie, nie zaczynałam jako mała dziewczynka na macie (śmiech). Moje dzieciństwo to 80. PRL-owskie lata, gdy całe dnie spędzało się na podwórku. Skakałam w gumę, grałam w klasy, w kapsle, wspinałam się po drzewach, a mama z balkonu krzyczała: „Agnieszka, obiad!”. Potem przyszły lata 90., a z nimi okres dojrzewania, młodzieńczy bunt, poszukiwanie własnej tożsamości i niezależności. Nosiłam kolorowe włosy, glany, kolczyki, sama farbowałam ubrania, doszywałam ćwieki, jeździłam na koncerty punk rockowe i demonstracje wolnościowe, zostałam wegetarianką i wraz z przyjaciółmi chcieliśmy zmieniać świat.
W tym czasie zaczęłam zadawać sobie pytania: „Kim jestem?”, „Jaki sens ma moje życie?”, „Co w życiu jest ważne?”… W poszukiwaniu odpowiedzi na nie czytałam wiele książek poruszających tematy, które wtedy bardzo mnie fascynowały: antropologia kulturowa, religia, astrologia, numerologia, medycyna chińska, feng shui, hipnoza, afirmacja, praca z energią, praca z podświadomością i nadświadomością i wiele, wiele innych. Dużo z tych rzeczy „wyssałam”, jak to się mówi, „z mlekiem matki”. Moja mama jest psychologiem i w tamtych czasach była jednym z trzech trenerów na całą Polskę, którzy kształcili nauczycieli z Kinezjologii Edukacyjnej, czyli gimnastyki mózgu metodą dr. Paula Dennisona. Byłam szczęściarą, bo mogłam zgłębiać tę wiedzę za darmo (śmiech) i w 1998 roku byłam jej certyfikowanym terapeutą. Tak więc poszukując siebie, wiedziałam tylko, że chcę robić w życiu coś dobrego dla innych, pomagać ludziom. Moja wrażliwość i empatia sprawiły, że zaczęłam studiować psychologię. A ta, sama w sobie, trochę mnie rozczarowała (śmiech). Wówczas do mojego życia zawitała joga. Było to w 2008 roku, gdy na świat przyszła Patrycja – moja najstarsza córka. Okres początków macierzyństwa był jednym z piękniejszych w moim życiu. Wtedy zaczęłam ćwiczyć jogę, doświadczać jej cudownych korzyści, a gdy Patrycja miała 3 lata, zrobiłam kurs nauczycielski z jogi dla dorosłych i zaczęłam przecierać szlaki, prowadząc swoje pierwsze zajęcia z jogi dla dzieci, podążając za moim dzieckiem i potrzebą wspierania go w rozwoju. Dużą pomocą w tym przedsięwzięciu, była moja mama, która też jest nauczycielem jogi.
Czego nauczyło cię ćwiczenie z dziećmi?
Odpowiem krótko na to pytanie. Dzieci to najwspanialsi nauczyciele życia. Ich naturalna ciekawość świata, odnajdywanie radości w małych rzeczach, ekspresyjne wyrażanie siebie, szczerość, wewnętrzna mądrość, miłość, dobroć i uważność, którą przejawiają w każdej chwili swojego życia, to najpiękniejsze dary, jakie dostaję od nich każdego dnia.

Rozmawiałam z tobą kilka lat temu, wtedy dopiero sama dopiero zaczynałam przygodę z jogą, która zbiegła się trochę w czasie z początkami mojego macierzyństwa. Dzisiaj moje dzieci podrosły i czasem proszą, żeby włączyć im kanał „Happy Joga”. Wydaje mi się, że świetnie sprawdza się właśnie od czwartego roku życia. Kiedy zacząć trenować z dziećmi na macie?
Zdecydowanie 4 lata to najlepszy wiek, by rozpocząć przygodę z jogą. Dziecko w tym wieku rozumie więcej słów i dlatego potrafi wykonać ćwiczenia. Ma również zdolność do dłuższego utrzymania koncentracji na zadaniu i nie rozprasza się tak łatwo jak trzylatek. Choć muszę przyznać, że ostatnio częściej niż kiedyś zaczynam pracę z trzylatkami. Dzieci w tym wieku można podzielić na dwie grupy. Pierwsza grupa to dzieci, które przyszły ze żłobka. Dla nich to środowisko przedszkolne niewiele różni się od żłobkowego – też są opiekunki i inne dzieci. Dlatego dzieci te są bardziej aktywne i chętnie ćwiczą na zajęciach. Druga grupa to maluszki, które przyszły z domu, gdzie były w silnej więzi z rodzicami. Dla nich ta zmiana środowiska, z bezpiecznego na nowe nieznane, to wielka rewolucja. Często tęsknią za rodzicami, płaczą, szukają bliskości i wsparcia, które odnajdują u cioci. Potrzebują czasu, zanim zaczną traktować mnie z zaufaniem, jak „swoją”. Po paru lekcjach i one zaczynają chętnie ćwiczyć. A już po wakacjach wracają jako czterolatki, które już nie przypominają tych samych maluszków. Są odważni, uśmiechnięci, chętni do ćwiczeń i dumnie pokazują wszystkie asany, które zapamiętali. Na koniec przytulają się do mnie i mówią, że kochają jogę!
„Dawno, dawno temu w lesie żyła sobie Czarownica. Miała siwe włosy, długi spiczasty nos i była bardzo zła” – to ulubiona joga i bajka moich dzieci. Powiedz, proszę, która bajka cieszy się największym zainteresowaniem dzieci? Która jest najczęściej „ćwiczona”, czyli wyświetlana na twoim kanale?
Na Youtubie najwięcej wyświetleń ma „Bajka o Czarownicy” . Właśnie sprawdziłam – 700 tysięcy, wow (śmiech)!

Sukces tej bajki polega na tym, że dzieci lubią się bać. Wiem – to brzmi absurdalnie – ale taka jest prawda. Lęk jest emocją podstawową, wpisaną w ludzkie DNA. Małe dzieci boją się ciemności lub rozłąki z rodzicem, podczas gdy starsze częściej odczuwają lęki społeczne. Te chwile niepewności, napięcia i strachu są stałym elementem życia od najmłodszych lat. Gdy dziecko słucha lub ogląda „straszną” bajkę, oswaja się ze swoim lękiem. Uświadamia sobie, że potrafi nad nim zapanować i że strach w końcu minie. „Bajka o Czarownicy” w rzeczywistości opowiada o sile prawdziwej miłości i przyjaźni, która jest w stanie roztopić najzimniejsze serce. O tym, że nigdy nie jest za późno, żeby się zmienić. Poza tym, dzieci kochają bajki z akcją, w których coś się dzieje. Gdy z zapartym tchem i otwartą buzią wyczekują fabuły. Co się wydarzy? Jak to się skończy? Kanał na YouTubie powstał w czasie pandemii, gdy siedzieliśmy w domach. Chciałam dać dzieciom możliwość praktyki jogi w domu. To były początki większego projektu, jakim jest platforma z jogą dla dzieci online www.happy-joga.pl. Wchodząc na platformę, dzieci mają do wyboru sto bajkosesji, medytacje, treningi uważności i przewodnik po asanach. Jest to cudowna alternatywa dla dzieci, które mieszkają w małych miasteczkach, gdzie nie ma zajęć z jogi, lub dla tych, których nie stać na zajęcia stacjonarne. Na platformie za 29 zł miesięcznie dziecko ma dostęp do wszystkich bajek i kiedy tylko chce, może się cieszyć własną praktyką! Serdecznie zapraszam cię i wszystkich czytelników do odwiedzenia naszego bajkowego świata jogi.
Kiedy mówię moim dzieciom, że na jodze wykonywałam pozycję trójkąta, pytają mnie, jak się wykonuje pozycję czworokąta… Czasem trochę się ze mną przekomarzają. Ty też wdzięcznie nazywasz swoje pozycje, bardzo bajkowo np. pozycja faraona. Niektóre pozycje jogi są bardzo skomplikowane; gdy wybierałaś pozycje dla dzieci, rezygnowałaś właśnie z tych trudniejszych?
W sanskrycie wszystkie asany w swoim nazewnictwie odnoszą się do świata zwierząt (pies, kot, krowa, krokodyl, gołąb), natury (drzewo, kwiat lotosu, gwiazda, księżyc), przedmiotów (most, łuk, pług), kształtów (trójkąt, kąt splątany) czy po prostu ustawienia ciała w danej pozycji, na przykład paschimottasana, co w tłumaczeniu oznacza „intensywne rozciąganie zachodniej (tylnej) strony ciała”, czyli skłon do wyprostowanych nóg.

Polskie nazwy często są umowne, a w przypadku pracy z dziećmi wiele pozycji można dopasować do bajki: stworzyć bohaterów, przedmioty, których używają czy też miejsca, do których podróżują. Na zajęciach używam również nazw w sanskrycie, aby dzieci w przyszłości, gdy będą praktykować z innymi nauczycielami, znały je i czuły się pewnie. Wszystkie asany są dostosowane do wieku i możliwości dzieci. Małe dzieci na jodze uczą się schematu własnego ciała, dlatego asany nie mogą być za trudne, by dzieci nie zniechęci. Zależy mi, aby dzieci dobrze poznały daną pozycję, z każdą lekcją osiągały większą świadomość i precyzję jej wykonania, nauczyły się prawidłowo oddychać i poczuły zadowolenie z siebie. Każdą sesję przygotowuję z dużą starannością. Wszystkie pozycje poprzedzają ćwiczenia rozgrzewające, przygotowujące ciało do kolejnych. Unikam pozycji, które mogłyby zrobić krzywdę, indywidualnie podchodzę do każdego dziecka, dbając o jego zdrowie i komfort psychiczny. Gdy dziecko ma dużą wadę wzroku, unikamy pozycji odwróconych; przy wadach postawy (jeśli mam taką informację od rodzica) pracujemy nad wspieraniem procesu rehabilitacji. Każda asana ma tzw. kontrpozycję, czyli pozycję, która równoważy poprzednią. To dla mnie bardzo ważne, by sesja nie była przypadkowym ciągiem losowo wybieranych asan, jak to ostatnio często się dzieje u mniej doświadczonych nauczycieli, którzy zaczynają swoją przygodę z jogą dla dzieci, nad czym ubolewam.
Czy wobec tego nie myślałaś o tym, aby szkolić nauczycieli w nauczaniu jogi dla dzieci?
O tak, myślałam.
Ale wiesz co, mam tyle pracy tu i teraz, że nie mam na to czasu. Pracuję w przedszkolach i szkołach, prowadzę również jogę dla dorosłych, mam platformę z jogą on-line i troje dzieci, które mnie bardzo potrzebują.
Może kiedyś… Na jogowej emeryturze (śmiech).

Agnieszka Sygitowicz-Stańkowska – certyfikowany nauczyciel jogi dla dzieci i dorosłych. Od 2011 roku prowadzi jogę dla dzieci autorską metodą w aspekcie aktywizacji mechanizmów, zarządzających systemem umysł – ciało. Łączy w niej filozofię jogi z wiedzą psychologiczną i neurofizjologią – związaną z pracą mózgu. Założycielka pierwszej w Polsce platformy z jogą dla dzieci online www.happy-joga.pl.
Z wykształcenia jest psychologiem klinicznym oraz terapeutą kinezjologii edukacyjnej. Współpracuje z wieloma placówkami oświatowymi, ze szkołami jogi, fundacjami, w których prowadzi zajęcia z dziećmi. Prywatnie mama trojga dzieci, pasjonatka zdrowego trybu życia ciągle zgłębiająca wiedzę w dziedzinie jogi.
Platforma z jogą dla dzieci online: www.happy-joga.pl
Instagram: https://www.instagram.com/happyjogadladzieci/
Fanpage: https://www.facebook.com/HappyJogaDlaDzieci/