Włosy i sierść psa dla ekologii
Spakuj swoje włosy lub sierść psa i wyślij do fundacji Malachite Minds, która przerobi je na maty chroniące środowisko przed wyciekami ropy naftowej. O tym, jak to działa, rozmawiam z Magdaleną Malinowską, prezeską tej fundacji.
Marta Chowaniec: Chociaż lubię swoje włosy, burzy na głowie nie posiadam. Ale co pewien czas chodzę do fryzjera, a z tego, co się zorientowałam, Pani wie, co mogę zrobić z moimi obciętymi włosami, by służyło to przyrodzie.
Magdalena Malinowska: Może je Pani spakować i wysłać do nas, a my zrobimy z nich maty, które można wykorzystywać jako sorbent do czyszczenia wycieków substancji chemicznych.
Można je wysłać nawet w woreczku foliowym?
Zawsze zachęcam, by wysyłać włosy w tym, co ktoś ma już pod ręką, w czymś z drugiego obiegu. Dla nas naprawdę nie ma znaczenia estetyka przesyłki; liczy się jej zawartość. Śmieję się nawet, że można je spakować w opakowanie po jogurcie. Ludzie są naprawdę bardzo kreatywni, włosy dostajemy w opakowaniach po zabawkach, puzzlach czy pizzy. Ważne, by włosy były czyste, bez paprochów, kamyczków, bo takie rzeczy niszczą igły w maszynie. Przyjmujemy włosy od 2,5 cm wzwyż, mogą być farbowane. Jedyne, o co prosimy, to żeby włosy powyżej 10 cm były zawinięte np. w kartkę, bo to ułatwia nam segregację. Podstawa maty składa się z długich włosów, a jej uzupełnienie – z włosów krótkich i z sierści. Współpracujemy również z samymi salonami fryzjerskimi oraz groomerami i cały czas poszerzamy sieć tych współprac.
Co dalej się u Państwa dzieje z tymi włosami?
Mamy specjalną maszynę do filcowania, którą otrzymałam od naszego partnera, amerykańskiej fundacji Matter of Trust. Choć projekt u nas wydaje się być nowym odkryciem, w Stanach Zjednoczonych zajmują się recyklingiem włosów i sierści od prawie trzydziestu lat. Zupełnie przypadkowo trafiłam na polskiej stronie internetowej Business Insidera na artykuł o tej organizacji i pomyślałam, że ściągnę ten projekt do Polski, skoro go jeszcze tu nie ma, bo jest bardzo inspirujący. Natura zawsze była dla mnie bardzo ważna.
Dlaczego?
Bo jesteśmy jej nieodłączną częścią. Im bardziej dbamy o naturę, tym bardziej dbamy o nas samych. Im większe jest zagęszczenie ludzi na danym terenie, tym bardziej izolują się społecznie. Człowiek jest istotą społeczną, ewolucyjnie przetrwaliśmy jako gatunek właśnie dzięki temu, że łączyliśmy się w grupy. Zanim zaczęliśmy prowadzić tryb osadniczy, cały czas obcowaliśmy z naturą, wędrowaliśmy. Natura była dla nas czymś naturalnym. Przez większość życia mieliśmy ją wokół siebie. Wystarczy dwadzieścia minut spaceru w lesie, żeby obniżyć poziom kortyzolu. Czuję, że potrzebujemy natury, zwierząt, lasu, czystego powietrza, czystej wody…
Może Pani powiedzieć trochę więcej o matach? Do czego je porównać, ile czasu zajmuje ich wyprodukowanie?
Porównałabym tę matę do takiej wycieraczki bambusowej, bo mają podobną strukturę. Zanim opowiem o produkcji, wspomnę o tym, że włos pod mikroskopem to taka tuba wypełniona keratyną, która od zewnętrznej strony otoczona jest małymi łuskami wyglądającymi jak nakładające się na siebie dachówki. Ich ułożenie i stan określają jego porowatość, czyli zdolność do wchłaniania i zatrzymywania wilgoci oraz innych substancji. Im większa porowatość, tym większa absorpcja, a kilogram włosów może wchłonąć aż 5 kilo substancji oleistych więc nadając im kształt sfilcowanej maty, świetnie sprawdza się do czyszczenia wycieków. Jedną matę osoba średnio doświadczona produkuje około 40 minut. Obecnie mamy 300 mat. Od amerykańskiej organizacji wiem, że nie jest to duża liczba, bo jeden port może zużyć taką ich liczbę w ciągu jednego dnia. Niezależnie od tego, ile mat wyprodukujemy, zawsze będzie na nie zapotrzebowanie.

Rozumiem. Co dalej? Jakie są Pani plany?
Na ten moment jesteśmy na etapie rozwijania projektu i inwestowania w niego. Buduję go, by później sprzedawać te maty i ze środków uzyskanych z dystrybucji organizować terapie leśne, by pokazać ludziom, jak bardzo mogą wyciszyć układ nerwowy właśnie w lesie. Natura, parki i lasy mogą być świetnym remedium na przewlekły stres i przeciążenie zawodowe.
Rozwijam fundację w nurcie ekopsychologii. Chcę pokazać ludziom, że im bardziej zadbają o środowisko, tym bardziej zadbają o swoje zdrowie psychiczne. Jestem na piątym roku studiów psychologicznych i nie bez powodu zdecydowałam się na taki kierunek. Chcę pomagać ludziom i zdaję sobie sprawę, że nie każdego stać na wsparcie psychologa, psychoterapeuty czy psychiatry, a także, że nie każdy ma w sobie gotowość do rozpoczęcia takiej drogi. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że do 2030 roku depresja będzie najczęściej występującą chorobą na świecie, więc stoimy przed dużym wyzwaniem.
Czyli Państwa koncepcją jest dbać o środowisko naturalne, produkując maty, a sprzedając ją, dbać o psychikę człowieka?
Patrzę bardzo holistycznie.
Gdybyśmy teraz wyszły na ulicę i zapytały ludzi, co jest dla nich najważniejsze, pewnie większość odpowiedziałaby, że zdrowie. I trudno mi się pogodzić z tym, że skoro zdrowie jest tak ważne, to dlaczego ludzie palą papierosy, piją alkohol i jedzą silnie przetworzoną żywność czy nie badają się profilaktycznie. Zrobienie raz w roku badania krwi, które potwierdzi, że jesteśmy zdrowi, powinno być jak mycie zębów. W moim odczuciu jest to kwestia nawyku. Swoją drogą, polecam książkę „Siła nawyku” Charles’a Duhigga, dzięki której np. wyrobiłam sobie nawyk biegania. Chodzę też na siłownię, a latem jeżdżę na rowerze, bo sport jest bardzo ważnym aspektem dbania o zdrowie psychiczne. Aktywność fizyczna to wyraz troski nie tylko o zdrowie fizyczne, ale i psychiczne.

Skąd nazywa Pani fundacji Malachite Minds?
Kiedy zakładałam fundację, chciałam, żeby w logo był motyl, który jest dla mnie symbolem zmiany. Logo wygląda trochę jak test Rorschacha, który – swoją drogą – w psychologii nie jest już stosowany. Jak by się temu przyjrzeć, można zauważyć człowieka, który zdejmuje maskę. Zależało mi też, aby logo było w moim ulubionym kolorze – zielonym. Szukałam, czy może jest na świecie zielony motyl. Okazało się, że nazywa się „Malachite”. Nie miałam wtedy świadomości, że istnieje też taki kamień, będący symbolem natury i ziemi. Dodałam słowo „Minds” od „myśli”. Bo mam swoją wizję i ją realizuję.

Magdalena Malinowska powołała fundację Malachite Minds 23 lutego 2023 roku w Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Fundacja zbiera włosy oraz sierść psa, aby z nich produkować ekologiczne maty, które oczyszczają wodę z toksyn, których wyciek może nastąpić np. w wyniku katastrofy tankowca, po uszkodzeniu ropociągu czy platformy wiertniczej. Więcej informacji: www.hairchange.pl.
Jak przekazać włosy lub sierść psa:
🔹Paczkomat inpost:
ul.Ząbkowska 18 WAW68H
hairchange@malachiteminds.pl
730 407 968
🔹Kurier lub poczta:
ul. Radziłowska 5/4
03-943 Warszawa
🔹Osobiście
Nowy Bazar Różyckiego
Warszawa, ul. Targowa 54, pawilion 26
(trzeba umówić się w wiadomości prywatnej na profilu fundacji Malachite Minds)